Kilka osób już doradzało mi, żebym się zajęła jakimiś dziećmi. Nie miałam pomysłu jak to zrobić i raczej myślałam, że nie dam rady, bo ja w sumie siły nie mam i emocje mnie rozrywają niepotrzebne.
To raczej nie byłaby dobra rehabilitacja.
Wczoraj przyszły dzieci pogłaskać koty i jak zobaczyły moje kartki, bardzo się zainteresowały.
Zaproponowałam, żeby spróbowały wykleić taką kartkę.
Z wielką radością wzięły się do roboty :-)
Powstały takie prace
Rzeczywiście te odwiedziny sprawiły mi wielką przyjemność. Bardzo dobrze na mnie podziałały roześmiane buzie dzieci. Nawet okazało się, że cierpliwie coś tłumaczyłam, pokazywałam.
Pomyśleć, że myślałam kiedyś, że już nie będę dobra dla ludzi.
A tu okazało się, że potrafię :-)))
Z tej radości pogapiłam się na umęczone zabawą koty.
Mała śpi sobie w koszu, który naszykowaliśmy, żeby wieźć koty do weterynarza. Tak już został i jest ulubionym miejscem kiciusia.
Z okazji nadchodzących świąt serdecznie polecam do menu pasztet z cieciorki.
Naprawdę jest pycha i w dodatku zdrowy.
To jest niesamowite, ze jadłospis tak mi się zmienił. Już sobie nie wyobrażam jedzenia tego co kiedyś.
Placuszki smażę czasem i bezę ze śmietaną też czasem zjem (raz na miesiąc jak mam gości, hehe) i takie tam smakołyki. Nie o to chodzi, że całkowicie co innego jem, tylko już nie smakują mi potrawy gotowane tak jak do tej pory.
Piszę o tym dlatego, że naprawdę przychodzi moment, że zdrowe jedzenie to dopiero wielka przyjemność, a nie ciągłe wyrzekanie i zmuszanie się. I naprawdę to jest smaczne, tylko trzeba się przyzwyczaić.bo niewątpliwie smakuje inaczej. Ale warto spróbować i się przestawić.
Teraz chodzę na rehabilitację w szpitalu. Jest tam wielka sala z przyrządami do ćwiczeń, więc naraz jest ze 30 osób. Kiedy się popatrzy na starszych ludzi, którym ciężko jest wstać, czy się obrócić bo są otyli, to od razu pasztet z cieciorki smakuje jak delicja, a nawet jeść się odechciewa w ogóle.
Dziś dzieci przyszły robić bombki :-) No ciekawe co to wyjdzie? hehe
Dzisiaj był całkiem ładny dzień, ale ptaszki już się stołuję u mnie.
Moje sikorki polecają zboża, kasze, warzywa :-)))
Witaj Marzenko! U mnie za oknem leje, a mnie całkiem połamał "romantyzm". Piękne karteczki zrobiły dzieciaki pod Twoim kierunkiem. Zdolne bestie :) Dzieciaki potrafią być fajne, o ile nie są w nadmiarze. Koty słodkie. Moja ulubienica nie przyszła już drugi dzień, dziś były tylko trzy koty na śniadaniu. Za to sikorek mam zatrzęsienie i wróbli, co niemiara.Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńKreatywność dzieci zawsze mnie zachwyca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDo mnie też ptaszki przylatują na stołówkę. Tylko, że moja jest na razie skromna, bo karmnika nawet nie mam, ale porozwieszałam przysmaki na pergoli i jest radość !
OdpowiedzUsuńCudne te kotki i w koszyczku się chowają !?
Widać, że gdzieś tam w górze jest dla Ciebie jakiś plan, bo z dziećmi sobie świetnie poradziłaś Marzenko. Na pewno była radość i dla nich i dla Ciebie - przy tworzeniu ślicznych kartek ! Pozdrawiam ciepło :))