wtorek, 4 sierpnia 2015

Lato

   Dotarłam do dziadka z mamą. Pomyliłam poprzednio aleję i to bardzo, dlatego nie mogłam znaleźć grobu. To nie żadne mistyczne doznanie tylko głowa nie pracuje tak sprawnie jak kiedyś ?! :-)
No tak, ale mama była uszczęśliwiona, że z Nią pojechałam. Ja w sumie też. hehehe
   W niedzielę byłam w Łazienkach, rozdawałam ulotki i opowiadałam zainteresowanym o Stowarzyszeniu Tai Chi. Stałam naprzeciwko ćwiczących, po drugiej stronie alei . Pod koniec, podeszła do mnie znajoma, ze 3 razy w życiu z nią rozmawiałam, więc nie bardzo znajoma i powiedziała, że jej zdaniem mam najpiękniejszy uśmiech na świecie. hehehe. Bardzo mnie ten komplement rozanielił.  Muszę o tym opowiedzieć mojej dentystce, bo to też jej zasługa :-)
Nie koniec na tym miłych niespodzianek, przyszedł kolega mojego syna z dziewczyną! Super! Uwieńczyłam radosną serię, lodami w towarzystwie koleżanek, z którymi lody smakują rewelacyjnie hehehe
A właśnie, moje propagowanie Tenzina i Tai Chi doszło ostatnio do apogeum. Zaczęłam wręcz o tym mówić jak o recepcie na życie. A to przecież każdy ma inne etapy w życiu i różne są na to lekarstwa. Znajoma mi przypomniała jak to trzy lata temu wkurzałam się kiedy ktoś doradzał co mam zrobić, kiedy było mi strasznie źle. Od razu czułam się gorsza, beznadziejna, głupia, że ja tego nie umiem zrobić, że nie umiem tak myśleć.
 Uzmysłowiłam sobie jak działają "dobre rady". Wręcz mogą skrzywdzić, wpędzić kogoś w jeszcze większego doła, bo skłonią do pomyślenia: ze mną to już tak źle i nie ma ratunku.
A uczyłam się tyle u psychologa czy u Tenzina, że każdy musi swoje przeżyć, jeśli trzeba, to swoje odpłakać i znajdzie drogę dla siebie jak tylko zacznie szukać. Do tego czasu nic zrobić nie można, taka karma.
    Oczywiście będę pisać i mówić o Tenzinie, o Mistrzu Moy, o pomocy dla "samotnych matek" bo może ktoś akurat na to trafi i w tym odnajdzie ratunek czy sens życia.
     Ja tam znalazłam, o czym się przekonałam nie raz, a wczoraj po raz kolejny. Mówiłam komuś jak to los mnie oszczędził, coś tam mnie ominęło, mogło być gorzej. Znajoma na to, że jeszcze może mi się to przytrafić. Zmroziło mnie. Zaczęłam się martwić, zrobiło mi się smutno. Pomyślałam  nawet, że może jak będę o tym myślała i już cierpiała, to się przyzwyczaję, i nie doznam rozpaczy jak to nastąpi....
Ale tu na szczęście tu nauka nie poszła w las. Szybko się otrząsnęłam. Po pierwsze, nie wiadomo czy to kiedyś nastąpi więc nie ma się co martwić na zapas. Jak się tak zdarzy to może będzie przykro ale tylko wtedy a nie ciągle. Po co już być nieszczęśliwym?
A po drugie, najważniejsze!! nigdy już nie zaboli mnie to tak, jak zabolałoby parę lat temu!!
Więc tak czy owak, Bogu dziękować.
Tak sobie pomyślałam, po raz kolejny zresztą, że tam na Górze to mnie naprawdę lubią, że nie trzeba mi jakiś katastrof ogromnych, żebym zmądrzała.
Ale też wiele osób tak ma, tylko nie zdają sobie sprawy tzn może nie o zmądrzenie chodzi, tylko o to, że jest dobrze i może być tylko lepiej, jeśli tak zdecydujemy.
Będziemy otwarci na... dobroć i mądrość to nas uszczęśliwi, może nawet na wieki
hehehe  no to przywaliłam....
ale coś w tym jest...
aha , uczy tego Tenzin, Tai Chi Pana Moy, pomaganie innym
a słyszałam, że są inne szkoły, też dobre ;-)

    Ostatnio tak sobie pomyślałam, że nie mam o czym pisać. buuu. Na co moja znajoma zachęcała, żebym pisała o zwykłych rzeczach, przecież u mnie tyle się dzieje, dobrze mi idzie w ogóle pisanie i nie musi być tak mądrze jak do tej pory hehehe.
Obawiam się, że dobrze mi szło pisanie bo było niegłupie a tak o niczym to nie wiem czy potrafię fajnie pisać.
Ale postanowiłam, że spróbuję. Pisanie pomogło mi rozliczyć się z przeszłością to może pomoże wykreować wspaniała przyszłość.
Bo teraźniejszość już jest wspaniała, np. super kreacja mi się szyje hehe
Mam uroczego kiciusia, kwiatki na balkonie super rosną, moi najbliżsi są fantastyczni, nawet mama ;-)

       

1 komentarz: