Jakiś czas temu zaczepił mnie gość bo zobaczył, że mam trudności z chodzeniem a on zajmuje się medycyną niekonwencjonalną i może mi pomóc, czy chciałabym posłuchać? No dobra, myślę sobie, może powie coś mądrego. Akurat szłam sprawę załatwić do Opieki Społecznej i zaproponowałam, żeby ze mną poszedł bo to blisko było. Tam w poczekalni, przysiedliśmy. Gość zaczął opowiadać o energii, blokadach, masażu motylkowym o ezoteryce, duchu itp. Ale jazda, myślę sobie, taki gość mnie zaczepił!
No to słucham opowieści. Pytam w końcu: jakie szkoły skończył?, w czym widzi trudności u mnie?
I co się dowiaduję: porobił kursy, interesuje się bardzo takimi nietypowymi rzeczami, chce pomagać ludziom, ma pewne osiągnięcia i postępy w rozwoju, hehe. Widzi!! że trudność w chodzeniu powodują jakieś blokady. No to pytam o konkrety. (pechowo dla tego gościa podobnymi rzeczami się zajmowałam szukając pomocy dla siebie) Konkretnie to on nie umie powiedzieć. Na pewno jest coś w kręgosłupie lędźwiowym. No nie ma dziwne, że na to wpadł, jak ktoś źle chodzi to kręgosłup na tym poziomie ma na pewno jest uszkodzony. ( już widzę, że wiedzą to on może zaimponować jakiejś gąsce) I mówię, że uszkodzenie jest fizyczne i trzeba czasu, żeby po wypadku się wygoiło, a jeśli się nie wyleczy to nie jest to kwestia wiary. Ktoś kto stracił nogę, nie wymyśli, żeby mu ta noga odrosła. On na to, że może nie mieć nogi ale będzie się tak zachowywał i robił takie rzeczy jakby miał i leży to w psychice. No to pytam, czy widzi, że ja psychicznie za słabo jestem zdeterminowana i dlatego nie chodzę sprawnie? On twierdził, że umiejętny masaż (motylkowy) bardzo by mi pomógł. Od razu pomyślałam, że naciągacz albo podrywacz. Ale on prosił o tym poczytać i może gdzieś pójść na próbę zrobić sobie ten konkretny masaż.
No dobra.
Ale ja bardzo dużo robiłam. Byłam u osoby, która zajmuje się psychotronikom, ezoteryką, pracuje również jako
radiesteta i
jasnowidz.Świetnego masażystę miałam i On na pewno robił masaż motylkowy ale nie tylko. Ćwiczę Taoistyczne Tai Chi. I mówię gościowi, że zrobiłam ogromne postępy w krótkim czasie tak mówią lekarze, cud, że sobie tak dobrze radzę. Zapytał co się stało. To mówię, że wypadek miałam i trzy miesiące prawie leżałam w śpiączce.
Super, powiedział, ale uparł się, że mam blokady. !!??
Zjeżyłam się trochę, bo nie lubię jak ktoś udaje mądrego a nim nie jest, i stanowczo mówię, że nie mam żadnych blokad, pomagali mi fachowcy od różnych specjalizacji i wyciągnęli mnie z łóżka, z depresji, odzyskałam duszę więc myli się tak mnie oceniając.
I jestem instruktorem Taoistycznego Tai Chi.
Kopara mu trochę opadła hehe
Ni z gruchy, ni z pietruchy zaczął coś opowiadać o swojej rodzinie, coś o mamie. No to powiedziałam co ma zrobić. Cisza. Za chwilę mówi zdumiony: nie pomyślałem o tym....
Po jakimś czasie mówi, że po długiej śpiączce lub śmierci klinicznej ludzie dostają nieprzeciętnych zdolności hehe.
To mnie ruszyło, oj.
Nie patrzyłam na siebie, na to co się dzieje pod tym kontem. Zdumiałam się.
(pożegnaliśmy się z panem. Jakoś nie chciał się więcej spotkać. I tak bym się nie umówiła bo nie spodobał mi się fizycznie a psychicznie, duchowo, też żadna atrakcja, a ja chyba okazałam się za mądra dla niego) Pomyślałam sobie, że ja już tyle wiem, tyle doświadczyłam, że mogę być nie raz dobrym doradcą. Mój instruktor zachęcając mnie, żebym poprowadziła grupę, mówił; ja mam wiedzę teoretyczną, nauczyłem się a ty doświadczyłaś na sobie, wiesz co pomogło, widać po tobie jak pomogło i ty bardziej jesteś przekonywująca, pokazujesz sobą, że piękna sztuka to Tai Chi Mistrza Moy.
No i przekonał mnie.
Na moje zajęcia sporo osób przychodziło. Jak już ktoś dotarł to został do końca na trzy miesiące w grupie początkującej, albo prawie do końca hehe
Opowiadam koleżance o spotkaniu i pytam czy widzi we mnie jakieś ponadprzeciętne zdolności.
Pierwsze co powiedziała: jak zaczęłaś przychodzić to ledwie się doczłapałaś, musiałaś zaraz usiąść i to na dłużej a teraz .... i opowiadałaś o sobie, że zawsze byłaś wycofana, nawet jak miałaś inne zdanie to nie mówiłaś, żeby nie urazić albo nie wyjść na głupka. Uważałaś, że wszyscy mądrzejsi są od Ciebie. A dziś zauważasz, że dużą masz wiedzę, duże doświadczenie życiowe i nie można Ciebie pouczać. Współdziałać tak ale nie pouczać. hehehe
No naprawdę to się odmieniło. Każdy sądzi innych według siebie, więc ja wierzę w uczciwość i dobroć szczerą więc czasem okazuję się naiwniakiem.
Ale i w tej dziedzinie szybko się uczę. Mój psycholog twierdzi, że wielu rzeczy już jestem świadoma, wiem skąd one się wzięły więc tylko z przyzwyczajenia daję się nabrać na pozory a w końcu się oduczę.
No rzeczywiście, mądrzejsza jestem, jak na mnie to nadzwyczajna umiejętność, hehe
W domu, pytam córkę czy widzi we mnie jakieś nadzwyczajne zdolności.
Córka na to: TAK, SPRAWIŁAŚ, ŻE TAK BARDZO CIĘ KOCHAM.
Kap, kap, płynął łzy ze szczęścia....
A wracając, pisałam ostatnio, że cuda mi się zdarzają. Takie zwykłe rzeczy ale nie zwykłe.
Dziś zadzwonił kolega, sprawdzał coś tam... A ja właśnie ostatnio myślałam o Nim, zrobiłam Zieloną Tarę w podziękowaniu za pomoc dla "samotnych matek" i zastanawiałam się jak Go spotkać. A tu proszę, zadzwonił i to w takim szczególnym dla mnie dniu. Już sam Jego głos postawił mnie na nogi, uspokoił.
W ogóle pojawiają się koło mnie przecudowne osoby. Tyle życzliwości, tyle dobroci, serdeczności spotykam co i rusz.
Od czasu do czasu trafia się odmienna osoba ale to chyba, żeby za mdło nie było hehe