Nie spalam ostatniej nocy i dziś zapowiada się podobnie, nie wyrabiam, wszystko mnie boli, Reraz zrozumiałem jak cennym jest ćwiczenie codziennie i w dużej ilości Taoistycznego Tai Chi. W 108 ruchach naprawdę zawarte jest to co potrzeba, aby być młodym psychicznie i nie zostać niesprawnym. Niestety z powodu Covida zaprzestałam regularnych ćwiczeń w Stowarzyszeniu. Ćwiczyłam sama,ale okazało się to namiastką prawidłowego ćwiczenia pod okiem instruktora. Choć to praktyka i doświadczenie nas uczy, wskazówki do czego dążymy sa bardzo cenne. Niestety zajęłam się wieloma sprawami. Min zdrowym odżywianiem, towarzyszeniu 87 latkowi, pisaniem tu i tam itp. Z tego wszystkiego jestem udręczona . Ciągle brakuje czasu, dużo mam spraw zaniedbanych. Przede wszystkim straciłam podstawową zasadę Tybetańskiego Bon: być tu i teraz. Co przynosiło ogromną ulgą. Uczy tego również XIV Dalajlama, nauczyciel dzogczen . Straciłam to. Teraz ciągle do głowy wpadają myśli co to dobrze by było zrobić. Na szczęście spontanicznie potrafię przyjąć wszystko takie jakie jest. Tyle, że chcę wielu rzeczy spróbować.
Przypomniała mi się nauka Namkhai Norbu ( Mistrz Tybetanski dzogczen). Uczeń zwierzył się, że nie medytował, bo nie miał czasu. Nauczyciel powiedział, to tak jakbyś nie miał czasu żyć. Mówienie mantr jest ważne, ale w dzogczen przede trzeba umieć trzymać się zasad w codzienności . Najważniejsze to spontaniczne uczucie współczucia. Zdawać sobie sprawę co się tak naprawdę robi i dlaczego jest podstawą, aby dostrzec pięć trucizn, które nas niszczą.
cyt.duma, zazdrość, ignorancja, przywiązanie i gniew, które buddyści starają się rozpoznać w sobie samych i się z nich oczyścić poprzez praktykę,
Niestety w mojej praktyce brakuje takiego wyciszenia, uwolnienie się od świadomych myśli, Potrafię to zrobić w ciszy, samotności, tak naprawdę w nierobieniu nic. .
To daje dla mnie wolność. A teraz jestem uwiązana do potrzeb, pragnień, a to jednak powoduje oczekiwanie, które męczy. Tak sobie myślę, A może to jest potrzebne , aby odrzeć tą naukę z patosu, z nadzwyczajności i aby to zrozumieć musiałam tego doświadczyć .
Ostatni Dalajlama mówi tak o poszukiwaniu schronienia https://www.cda.pl/video/204285057
I tego też uczą w Taoistycznym Tai Chi. Oczywiście zasady i świadomość do czego się dąży musi przekazać instruktor, ale potem trzeba samemu dużo ćwiczyć, żeby mieć doświadczenie co gwarantuje postępy, Aby tak się stało, trzeba wykorzystać każdą chwilę, np. w autobusie, spacerując, śpiesząc się, oglądając tv i tak dalej.
I wczoraj udało mi się cały dzień kontrolować swoją postawę. Okazuje się, że wyluzowanie ciała, uwolnienie od napięć oraz trzymanie prostej postawy jednocześnie przynosi ulgę. Już mogę obrócić się z boku na bok.
Reasumując: ćwicząc Tai Chi dla zdrowia trzeba zacząć tak żyć, tak jest i w dzogczen.
Wspomnienie moich warsztatów w Krakowie. Bardzo to cenny czas, pięć dni ćwiczeń od rana do wieczora )
Zdjęcie z 2017 roku, tu na przodzie ćwiczę. Naprawdę nie wiem jak ja zrobiłam taki długi trening, :-)
Wczoraj staruszka ustąpiła mi miejsca widząc jak się tarabanię do autobusu )))
Na szczęście za chwilę młodzieniec ustąpił jej miejsca :-)
Te ćwiczenia duchowe i fizyczne zapewniają osiągnięcie szczęścia jak nie teraz to w następnym życiu.
Proszę zainteresujcie się tymi zagadnieniami. One nie są tak bezpośrednio związane z wiarą w cuda. Te cuda trzeba samemu wypracować.
Jak mówił Dalajlama XIV: nie trzeba na mnie patrzeć, trzeba robić jak uczę, jak uczy Budda. Można też praktykować nauki Jezusa. Wszystkie te praktyki są oparte na współczuciu.
Ale nie radzę wykorzystywać ich do nienawiści, do manipulacji, do krzywdzenia kogokolwiek z żyjących istot, które czuja ból.
Następne wcielenie, czy ktoś wierzy w to, czy nie, będzie obfitować w cierpienie. I Sw. Piotr nie wpuści do raju, do Nieba. Oczywiście Bóg jest Miłosierny jak uczą. Ale uczą też o duszach w Czyśćcu cierpiących!
Dobrego dnia życzę, kochane ludki