Dzień dobry :-D
Wróciłam z wakacji. To był piękny czas. Gorąco, słonecznie, spokojnie, tego mi było trzeba. Oczywiście najwspanialszą rzeczą jest przebywanie w dobrym towarzystwie. Wszystko się spełniło.
Dziś moja recepta na szczęście jest zupełnie inna od tych słyszanych najczęściej. Co prawda pisałam o tym niejednokrotnie, ale raczej jak o dążeniu do takich umiejętności. Co prawda zawsze wierzyłam, że się tego nauczę. Wielu uważa, że to umiejętność cieszenia się z drobnych rzeczy. Taka drobna rzecz to jest wielka rzecz, wszystko zależy od spojrzenia na świat
Bo co najczęściej uważa się za wielkie osiągnięcie, sukces w życiu?
Jak sięgnę pamięcią, oczywiście jest to odwzajemniona wielka miłość, spełnienie marzeń, powodzenie w życiu.
Często słyszałam, że trzeba czegoś bardzo pragnąć, a to się spełni.
Ewentualnie przyjmowanie niepowodzenia ze skromnością, nie zastanawiając się co się tak naprawdę stało. Po bliższym przyjrzeniu okazać się może, że to wielki dar.
Niepowodzenie przyjąć to takie jakie jest, nie uciekać w inne zajęcia, to ból się rozpuści.
Uczyłam się tego kilkanaście lat i udało się.
Przez przypadek wakacje okazały się genialnym egzaminem stanu mojego ducha.
Potrafię zachować spokój, dystans do tego co się wydarza.
Pierwszy raz od początku do końca reagowałam na bieżąco na to co się dzieje.
I wreszcie zrozumiałam co to znaczy odnaleźć szczęście bez żadnego wysiłku. Naprawdę nie trzeba wszystkiego planować. Dzięki temu odnajduje się zalety sytuacji, których się nie zauważa, gdy czekamy tylko na spełnienie swoich ograniczonych oczekiwań. Bo czy duże, czy nie duże oczekiwania zawsze są ograniczone.
To trudne jest, bo taka ludzka natura, ze ciągle coś sobie wyobrażamy.
A pamiętacie cytat z tybetańskiej przypowieści : "człowiek nie wie co jest tak naprawdę dla niego dobre"
Niepowodzenie okazuje się wielkim powodzeniem.
Powodzenia życzę :-)))
Ze swej strony mogę doradzić jedno : być dobrym człowiekiem, serdecznym, mieć dużo współczucia dla ludzi, przede wszystkim dla wroga. Uczy o tym i Nowy Testament i Buddyzm. Zbieranie dobrej karmy przyniesie łatwość zrozumienia i pomyślność (mieć co jeść, to też jest pomyślność, nie trzeba od razu mieszkać w pałacu).
I to jest dla mnie ogromny sukces. To pozwoli odnaleźć szczęście, tam gdzie wiele osób nie zobaczy. Taki raj na ziemi :-)
Inaczej spędzimy życie na gonitwie za szczęściem.
Ambicja i niezaspokojone pragnienia nas zniszczy życie i zamienią je w piekło.
PS. Ja pamiętam, że może się zdarzyć tragedia i będzie rozpacz w sercu. Rozwój człowieka na tym też polega. Ale póki się tak nie zdarzy, nie zniszczmy sami siebie.
Powiedziałabym, że nie tyle trzeba cieszyć się z małych rzeczy, co nie należy smucić się z małych rzeczy
Na stronach mojego bloga Przypadki Marzenki i Jajołki pomysłowe jest cała droga mojej przemiany. Siedem lat, aż trudno w to uwierzyć :-) I jak dobrze pójdzie będzie ciąg dalszy. To nie jest koniec drogi. Przypominam, ze już od dawna celem jest Oświecenie lub jak kto woli Niebo. Jestem pewna, ze to taki sam stan ducha.
Kąpią się tylko turyści i dzieci. Ja się wykąpałam raz ;-)
czarne fale pierwszy raz widziałam