sobota, 30 grudnia 2017

Jak to nigdy nie wiadomo co się wydarzy :-)

      Koniec roku nastraja do refleksji co się wydarzyło w czasie ostatnich 365 dni czyli w czasie, w którym Ziemia okrąża Słońce. Oczywiście chciałam się podzielić radością z ogromnych postępów w rozwoju fizycznym i psychicznym, największych w życiu. A tymczasem ....
Wczoraj cały dzień lało, więc przeleżałam ledwie żywa pod kocem. A dziś zaświeciło słońce, więc postanowiłam przejść się i nacieszyć oczy a tym samym serce widokiem przestrzeni.
Odwiedziłam znajomą, dawno się nie widziałyśmy a była okazja pożyczyć sobie Szczęśliwego Nowego Roku. Poopowiadałyśmy sobie o tym i o tamtym i nagle słyszę, że nie powinnam tak się odnosić do syna. Szczerze mówiąc zatkało mnie najpierw.  Pomimo naszych odmiennych (radykalnie) poglądów na kilka tematów całe życie Go wspieram i On o tym wie. Nie zawsze od razu, ale po jakimś czasie przyznaje mi rację. Kochamy się bardzo, chwalę kiedy mogę, ale też nie ukrywam i mówię od razu  kiedy jest egoistą i bezdusznym człowiekiem.
 Zaczęłam się dopytywać co konkretnie takiego złego powiedziałam.
Okazało się, że ta znajoma ma inne zdanie na temat mówienia przy ludziach tego czy tamtego, i w związku z tym, nigdy by nie zrobiła tego co ja w takiej sytuacji. Powiedziała to w dodatku z taką wyższością, naganą dla mnie i dezaprobatą. Po prostu powiedziała co ja powinnam robić, a czego nie, przytaczając jeszcze za wzór osoby, które postępowały zgodnie z jej wartościami.
No nie powiem, zatrzęsłam się w posadach. A ponieważ teraz nie mam żadnych oporów, nie omieszkałam spytać, jak ona śmie mnie pouczać? Zapytałam jaką to ona była dobrą matką, jak to wspierała swoje dzieci? Jakie to wspaniałe życie zafundowała swoim dzieciom przez takie świetne wychowanie? Nie omieszkałam zapytać, jakie to cudowne dzieci mają osoby, stawiane mi za przykład i jakie to one mają doskonałe relacje z dziećmi?

Chętnie skorzystam z mądrości innych, ale do tego trzeba samemu być przykładem, swoją osoba pokazać słuszność jakiejś teorii.

Ja tam nie żałuje niczego co zrobiłam w ostatnim czasie. Nawet mam takie odczucie, że właśnie dzięki emocjom powiedziałam, czy zrobiłam coś co przyniosło dużo korzyści. Może dlatego, że nigdy nikogo nie skrzywdziłam, więc mogę zaufać sobie.

Dzisiaj blogowa koleżanka zwróciła uwagę na robienie czegoś na pokaz.

I właśnie ta znajoma całe życie tak spędziła. I tak jest teraz, mówimy o tym, czym można się pochwalić.
No super, pasuje to komuś, dodaje skrzydeł, sił do życia, ok, co zrobić, taka karma.
Ja tam nie widzę w takim postępowaniu żadnej wartości, wręcz umęczy się taka osoba, żeby się nie wydało, że coś nie jest takie super.
Z tego co zrozumiałam to był koniec naszej znajomości, hehe


Może, po raz kolejny, wysłuchana została moja modlitwa : usuń wszystkie przeszkody, niesprzyjające sytuacje, rozpuszczając je w rozległej przestrzeni nieba


Zrobię ile umiem, żeby mój syn był uczciwym, odważnym człowiekiem, a nie wygodnym egoistą, który podświadomie żyje w strachu, że się wyda, albo wyszukuje teorii, które go usprawiedliwiają.

 Dzięki temu zawsze będzie wolny, a to ostatnio dla mnie największa wartość.

I tego też wszystkim życzę z całego serca ! :-)


No proszę, okazało się, ze miałam wspaniały dzień, hehe

środa, 27 grudnia 2017

Smok, śnieżynki, mikołaj

      Do ubierania choinki wyjęłam ozdoby, które robiłam w zeszłym roku. Ku mojemu zachwytowi zobaczyłam jakie miałam świetne pomysły. Zupełnie zapomniałam o moich wyrobach. Myślałam, że dopiero w tym roku moje ręce są takie sprawne. A tymczasem...

Najbardziej ucieszył mnie smok. Smok ma przynosić szczęście (to chyba z chińskiej tradycji). Nie wiem zupełnie jak mi się udało go zrobić? Filcowanie na sucho to nie jest prosta sprawa, w dodatku niebezpieczna jeśli się nie panuje nad dłońmi. Można się porządnie ukłuć wielką igłą. Ale jakoś mi się udało nie pokaleczyć. nawet przypominam sobie, że bardzo lubię filcowanie. Nawet nazbierałam różnego koloru wełen, więc na pewno niebawem coś mi wpadnie do głowy :-)

Smok jest dodatkowo uroczy bo zrobiłam mu, przez przypadek, kaczy dziób. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie co mi nie pasuje;-)

Mikołaje robiłam wielokrotnie. Ten może nie jest najładniejszy ale ma swój urok. jak to mikołaj :-)


  Nagminnie robiłam też śnieżynki. Wiele z nich rozdałam teraz, odwiedzającym, bo tak się spodobały.
 Oczy, noski, buźki musiała przykleić koleżanka, bo nie mogłam trafić równo. 
 Kwiatuszek jakby się ktoś zastanawiał, hehe prawda, że śliczny !?

  Teraz w taki sposób ozdabiałam bombki. Uważam, że postęp widać. Umiem już ubrać bombkę we wdzianko na szydełku. A i naklejanie cekinów jest bardziej precyzyjne.


 Z rozpędu ubrałam jeszcze pięć bombek. Wyrobiłam włóczkę do końca. Ozdoby zostawię na przyszły rok.
     Wigilia to był bardzo miły wieczór. Przede wszystkim dlatego,że przyjechały dzieci. To już dorośli ludzie i na szczęście teraz oni dbają, żebym była szczęśliwa..
I jestem szczęśliwa, że je mam !!
Dostałam też życzenia przez telefon bardzo serdeczne.
A może tak mi się tylko wydawało?
Nie, na pewno nie wydawało mi się. Ufam sobie i fałsz od razu bym wyczuła.

Były to serdeczne życzenia. Ten człowiek zawsze potrafił, co jakiś czas, zrobić coś wyjątkowo dobrego, hehe,widocznie to był kolejny raz. Może niebawem to będzie nawyk?
A wiadomo, intencja jest najważniejsza hehe
Co prawda, usłyszałam to od instruktora, który uczył wykonywania dobrze konkretnego ćwiczenia, ale myślę, że śmiało można to zastosować w życiu :-)

sobota, 23 grudnia 2017

Wesołych Świąt :-)

     Pada deszcz, niestety. Trochę szkoda, że nie ma śniegu. Na szczęście u mnie też nastrój jest świąteczny. Pachnie w całym domu od kapusty z grzybami, barszczu czerwonego, zupy grzybowej. Udało mi się ugotować smakołyki przyrządzane tylko na Boże Narodzenie według wskazań kochanej  teściowej.
Radosne nastawienie do świąt sprawiło również ozdabianie bombek. Szydełkowe wdzianka i przyczepianie do nich gwiazdek, motylków, kwiatuszków, koralików pochłonęło mnie bez reszty. Obdarowałam nimi wiele osób w podziękowaniu za pomoc. Wyglądali na zachwyconych moimi wyrobami i wzruszeni pamięcią o nich.  A to, dodatkowo, uszczęśliwiło mnie samą:-)

   Między innymi odwiedziłam mojego lekarza z Tybetu. Weszłam między jednym pacjentem a drugim, więc tylko na chwilkę, ale lekarz zdążył spytać jak się mam, czy wszystko dobrze. W telegraficznym skrócie opowiedziałam trochę o moich poczynaniach. Na drugi dzień usłyszałam od córki jak to się doktor zachwycał moim mówieniem. Powiedział, że nie spodziewał się takich postępów, hehe
    A kilka dni temu na zajęciach tai chi, koleżanka mnie nie poznała. Wykonuję ćwiczenie podstawowe zanim jeszcze zaczęły się wspólne ćwiczenia. Koleżanka patrzy jak ćwiczę, żeby ewentualnie poprawić, żebym sobie krzywdy nie zrobiła. Poprawiać nie trzeba było, więc koleżanka pomyślała, że to nie jakaś nowa osoba, pewnie mnie już spotkała i podchodziła, żeby zobaczyć kto to. Będąc już blisko, widzę jak się radośnie roześmiała, właśnie mnie poznała. Opowiada mi to wszystko i uwierzyć nie może, że tak się zmieniłam. Zwłaszcza, że widzimy się co tydzień, co dwa od kilku lat.

     No cóż....., Tam na Górze mnie lubią, hehe, taka karma.
Wspaniali ludzie stanęli na mojej drodze, żeby mi pomagać w uzdrowieniu psychicznym i fizycznym.

I to co wydawało się moim przekleństwem okazało się darem.

Ze szczęścia opiekałam cebulkę do zupy grzybowej. Buraki, cebulkę, grzybki i inne składniki pokroił tata, ale cebulkę opiekłam ja. A to jest wyczyn, widać, że ręce już się tak nie trzęsą.






Na schronisko w Korabiewicach 12 bombek zostało sprzedanych:-)



         Wszystkim Życzę Wesołych Świąt !!!!!

niedziela, 17 grudnia 2017

No i zrobiło się ...ciepło

    Najnowsze moje osiągnięcie w ozdabianiu bombek przeszło moje oczekiwania :-) Użyłam super kleju, którego niteczka wystarczy, żeby związać. Klej nazywa się Magic. Na razie potrząsana bombka nie zgubiła wiszących gwiazdeczek. Zobaczymy jak będzie za kilka dni?



Przez chwilę zaświeciło słonko w moje okno :-)


Udało mi się zrobić dwie karty.
Jedną zawiozę pani psycholog. W podziękowaniu za pomoc napisze jej co osiągnęłam. Spełniło się to co obiecywała: sama pani wymyśli rozwiązania problemów.
No i rzeczywiście wymyśliłam, właściwie samo mi się wymyśliło. Przypuszczam, ale mogę się mylić, bo byłam w ciężkim stanie, ze od momentu kiedy stałam się swoim najlepszym przyjacielem.
Tu potwierdziło się przesłanie z mojej ulubionej piosenki:
"zaufaj sobie jeszcze raz"

Dzięki temu spełniło się życzenie Wielkiego Człowieka: wartościowi ludzie powinni być pewni siebie.

 I tego życzę z całego serca !!!!!

Zrobiłam też kartę dla serdecznej Irenki :-)


A w domu takie kwiatki kwitną w środku grudnia, hehe



Wracając do Dnia Zmarłych, przypomniałam sobie, że to żywi wypracowują więzi.
Mnie babcia i dziadek obdarowali wielką miłością i nauczyli jak to cenić. Dzięki temu będziemy zawsze razem :-)
Myślałam, że już nie zdążę zająć się swoimi wnukami, a jednak zdążę :-) 
Też będę uczyła miłości i współczucia ile sama umiem, a to nie jest mało, hehe.
Jest szansa, że często będą o mnie ciepło myśleć  :-)
Klej Magic każdy może stworzyć.

Wspaniałej niedzieli wszystkim życzę :-)

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Tak było w listopadzie

Dzisiaj się przejaśniło w głowie i zaświeciło słonko, na dworze też. Mogłam już od czwartku być zadowolona z siebie, bo udało mi się załatwić kilka spraw, ale smuciła mnie okropnie jedna rzecz. Niby już zapowiadało się obiecująco, ale ku mojej rozpaczy, padło całkiem. 
Medytowałam cały weekend i dziś kiedy opowiadałam koleżance o tym co mi się przytrafiło, uświadomiłam sobie, że wcale źle się nie stało. Nic nie zaprzepaściłam, upewniłam się, że drugi raz zrobiłabym tak samo. Zmieni się tylko płaszczyzna porozumienia, a ono, prędzej czy później, nastąpi.
Jestem pewna, że przyniesie to wszystkim wielkie korzyści. 
W każdym razie ja te korzyści odnajdę. 
Już tak mam, hehe

Dla odprężenia oglądałam  zdjęcia i przypomniałam sobie, że nie pokazywałam jeszcze mojego ukochanego Cmentarza na Bródnie w listopadowej aurze.To już jest naprawdę zabytek, piękne miejsce.
Opowiadałam synowi (setny raz pewnie, hehe) jak przychodziłam tu, jako dziecko, ze swoją babcią, której teraz zapalamy znicze. Poprosiłam, żeby syn nauczył swoje dzieci, pamiętać o zapalaniu lampki  na moim grobie. Syn mnie uściskał, zapewnił, że oczywiście, a na końcu dodał:

postawię im konsolę do gier, to będą przybiegały codziennie

Roześmieliśmy się, ja trochę smutno, ale czasy się zmieniają, wartości się zmieniają, kto wie...... hehe

Dobrze, ze nie ma czym się martwić, nie będzie tak źle, uświadamiane będą jeszcze cenniejsze wartości.
Ja tam w to wierzę :-))


Korzystając z pięknej pogody jak na listopad pojechaliśmy na ognisko.

 Odwiedził nas kotek :-)
  Zakwitł drugi grudzień. Ciekawe, czy wypuści jeszcze kwiaty w grudniu?

Jak na razie, jeden dzień leżał śnieg w Warszawie. Nie jestem pewna, czy cały dzień....


Chyba naprawdę przyzwyczaiłam się do bólu, bo powolutku ozdabiam bombki i to sprawia, że ciesze się, że idą święta, hehe


Pokazałam komuś moje wyroby i słyszę, że super, że mam taką radość z tego. Jemu się nic nie układa i nic nie cieszy.
Też tak kiedyś miałam, więc poradziłam coś co mi pomogło.

Poleciłam, żeby odzyskał duszę, hehe 



Bardzo się cieszę, że karty się spodobały. Będę rozwijała tę umiejętność. Już z koleżanką wymyśliłyśmy, ze będą one przekazane na aukcję dla schroniska

Na razie poszło kilkanaście bombek :-)



 Dostałam za to kalendarz z konikami :-))


 W Korabiewcach  mają oprócz psów i kotów, konie i chyba świnki, hehe. w każdym razie wszystko nadające się do jedzenia się przyda.
Można im przekazać :-)

wtorek, 5 grudnia 2017

Już robię kartki :-)

     Pogoda w Warszawie jest okropna, plucha i zimno,więc wszystko mnie boli jeszcze bardziej niż zwykle. Mimo wszystko musiałam dziś załatwić parę spraw co doprowadziło mnie do totalnego rozgoryczenia. Na szczęście bardzo niepokojąca sprawa, właśnie okazała się bardzo obiecująca. Natchniona dobrymi wieściami, przypomniało mi się kilka bardzo miłych wydarzeń.
Wczoraj będąc na ćwiczeniach pojawiła się osoba, której nie widziałam od kilku lat.
Na jej widok, serce mi zadrżało, przypomniało mi się, że po wypadku, kiedy zjawiłam się na zajęciach tai chi, dostałam od niej słonika i kartę, z bardzo miłą dedykacją, min. życzenia powrotu uśmiechu, który był zaraźliwy, hehe.
Uściskawszy się serdecznie, przedstawiłam Irenkę innej koleżance, mówiąc, że ona mnie pamięta jak ledwie na nogach stałam. A Irenka  sprostowała, że znamy się sprzed wypadku i że ogromnie się cieszy, że wrócił mi ten sam uśmiech co kiedyś :-D
No niesamowite !!!
Ten uśmiech zawdzięczam cudownemu człowiekowi, który się mną opiekuje.  I właśnie dla Niego zrobiłam kartę, a drugą dla wspaniałego człowieka, dzięki któremu mam taką możliwość.

 Karty powstały z inspiracji koleżanki, bo ja w ogóle nie mam fantazji do tego. Ale uspakaja mnie, że to na początku tak jest, potem się wciągnę. Namorduję się też równym przyklejaniem, pomagam sobie linijką itp. ale najważniejsze, że mi się udaje.
Teraz planuję zrobić kartę dla Irenki, tylko napis krótki wykleję, bo napisać to jeszcze nie potrafię :-)
Ale chyba najważniejsze, że ten uśmiech mi powrócił.
Uśmiech to otwarte serce i już na to mnie stać, hehe

Czego wszystkim życzę !!!

niedziela, 3 grudnia 2017

Współczucie - ciepło w swoim wnętrzu :-)

      W rzeczywistości współczucie nie ma wiele wspólnego z wyrozumiałością czy uprzejmością w stosunku do sąsiadów czy przekazywaniem regularnych dotacji dla uchodźców czy płaceniem składek w różnych charytatywnych organizacjach, chociaż może również to obejmować. Dobroczynność współczucia jest podstawowa, sprowadza się do rozwijania ciepła w swoim wnętrzu. Z prostoty i świadomości bodhisattwy rozwija się nieegoistyczne ciepło. Nie myśli on nawet w kategoriach swoich własnych psychologicznych korzyści, “Nie chciałbym, żeby ktoś cierpiał.” “Ja” nie wchodzi tu w ogóle w rachubę. bodhisattwa mówi, myśli i działa spontanicznie, nawet nie myśli o pomaganiu czy wypełnianiu jakiegoś szczególnego celu. W ogóle nie działa z “religijnych” czy “dobroczynnych” pobudek. Działa w zgodzie z autentyczną, obecną chwilą, dzięki czemu rozwija pewien rodzaj ciepła W tej świadomości jest wielkie ciepło i wielka kreatywność. Jego działania nie są ograniczone przez cokolwiek i wszystkie rodzaje twórczych impulsów po prostu pojawiają się w nim, dokładnie we właściwym momencie. Rzeczy po prostu wydarzają się, a on jedynie żegluje wśród nich, dlatego wykazuje nieprzerwaną, ogromną kreatywność. Jest to prawdziwy akt Karuny – to sanskryckie słowo oznacza “Szlachetne Serce” lub “Współczujące Serce”. Tak więc, w tym przypadku współczucie nie odnosi się jedynie do dobroci, ale do podstawowego, nieegoistycznego współczucia. Nie jest on nawet świadomy siebie, dlatego współczucie może się rozwijać na szerszą skalę, ponieważ nie ma promieniującego, a jest tylko promieniowanie. Wtedy może bezustannie funkcjonować, a energia nigdy się nie wyczerpie. Ciągle zostaje przekształcana i rozprzestrzenia się coraz dalej i dalej, zawsze zmienia się w coś nowego, w nowy rodzaj aktywności, więc ciągle trwa. Ta twórcza transformacja nie jest jedynie teoretyczną czy filozoficzną koncepcją, ale faktycznie występuje w praktyce, czasami w bardzo prosty sposób.

Czogjam Trungpa Rinpocze


Kiedyś poprosiłam o modlitwę, żeby ktoś zrozumiał co to jest współczucie. Uspokojone mnie, że to jest karma i sam sobie ktoś musi zapracować na to. Ale polecono, żebym sama się o to modliła i to przyniesie korzyść czyli lepsze zrozumienie dla mnie samej.
Nie za bardzo zrozumiałam. Co ja mam jeszcze zrozumieć? jak mam lepiej współczuć?
A tymczasem po latach, patrzę jak zmieniło się moje zrozumienie. Wcześniej była bardziej pomoc zewnętrzna.
A teraz już czuję ciepło w sercu :-)
Na myśl o tym co mnie spotykało, przychodzi myśl ile na tym zyskałam i nie mam pretensji. Tak musiało być.
To jest bardzo dobra karma, moim zdaniem, hehe

Ledwie chodzę ale robię bombki i karki dla ludzi, którzy są dla mnie bardzo dobrzy.  To jest dopiero szczęście, że mogę robić taki rzeczy, że mam sprawny umysł i jestem odważna.

Myślę sobie, że wiele osób też tak ma, tylko muszą zwrócić na to uwagę!

Pomoże tu na pewno rada nauczyciela BON, trzeba wiedzieć co się tak naprawdę robi i dlaczego.
Ja uważam, że:
jak się wie, to wszystko można poprawić, udoskonalić i osiągnąć .... oświecenie

Czego wszystkim serdecznie życzę!!!!!! :-)





Z samego rana, sprowokowana, wywrzeszczałam co mi leżało na sercu. Nie planowałam tego, spontanicznie powiedziałam co myślę o kilku sprawach. I tak sobie pomyślałam potem, że współczucie to nie jest przymykanie oczu na czyjąś podłość czy głupotę. Nie potrzeba czekać aż ktoś sam zrozumie.
I tak się ciesze, że już nie pozwolę sobie wejść na głowę, nie pozwolę oszukiwać się i sobie wmawiać, że to takie normalne co ktoś robi, niemalże święte.
Bo są tacy spryciarze, ale ja już jestem wyczulona na gładkie słowa.
Tego tez wszystkim życzę
No rzeczywiście, współczuję, że ktoś zbiera złą karmę. Bo to co robi, prędzej czy później wróci do niego i doświadczy cierpienia, które sam wyrządził.

ufff
f

wtorek, 28 listopada 2017

Mikołajkowy dzień

Mikołajkowy Dzień Otwarty w Schronisku w Korabiewicach!
02.12.2017r sobota godz 10:00-14:00
*****
Chcesz zobaczyć jak wygląda nasze schronisko albo planujesz adopcję psa, kota (a może konia lub kucyka) i chcesz poznać naszych podopiecznych? Zapraszamy Cię na Mikołajkowy Dzień Otwarty 02.12.2017 r w sobotę.

Pokażemy Wam nasze Schronisko. Będzie mogli sami przekonać się, że schronisko może byc przyjaznym miejscem dla zwierząt, w którym otoczone troską i najlepsza opieką spokojnie czekają na dom :)
Pomożemy też w wyborze przyjaciela, doradzimy, opowiemy o procedurze adopcyjnej, jak opiekować się adoptowanym zwierzęciem i z czym się taka adopcja wiąże.*

Podczas Dnia Otwartego zorganizowany będzie także kiermasz wegańskich przysmaków oraz bazarek rękodzieła, pełen drobiazgóg idealnych na mikołajkowe prezenty! Dochód przeznaczymy oczywiście dla podopiecznych Schroniska.

Odwiedź nas, ZAPRASZAMY ♥

*Uwaga - Tego dnia nie będą odbywały się adopcje, ale osoby zainteresowane podarowaniem domu któremuś z naszych podopiecznych dostaną komplet informacji na temat naszego procesu adopcyjnego.



 A tak skończyła się impreza charytatywna dla "Domu samotnej matki"




  Mam nadzieję, że Dzień Otwarty w schronisku również przyniesie wiele wsparcia dla zwierzaków. :-)
Polecam uwadze schroniska w rejonach waszego zamieszkania, może też można taką pomoc zorganizować. Wiele jest życzliwych ludzi, trzeba tylko wskazać miejsca, gdzie mogą to uzewnętrznić ku radości swojej i potrzebujących
:-)

niedziela, 26 listopada 2017

Zbiórka żywności dla "Domu samotnej matki"

      Minął tydzień wielkich wyzwań dla mnie. Wczoraj jeszcze słabo się czułam ale nie mogłam nie pojechać na imprezę charytatywną.
Stowarzyszeniu "Wspólnymi siłami zwanej domem samotnej matki" kibicuję od kilku lat. Dowiedziałam się o nich od koleżanki, która była bardzo przejęta ciężkim losem ludzi mieszkających w tym ośrodku. Nie dostają pomocy od państwa i sami muszą postarać się, żeby mieć co jeść i gdzie mieszkać. Przykro jej było, że to co zawoziła było kroplą w morzu potrzeb.
W końcu przyłączyłam się i ja do pomocy. A ponieważ sama też niewiele mogłam, opowiadałam dookoła o potrzebujących ze Skierdowskiej. Ruszyła lawina pomocy. Dotarła wiadomość również do kolejnej koleżanki (żeby było śmieszniej, wszystkie poznałyśmy się w tej samej pracy i 10 lat temu, nasze drogi się rozeszły. I przy takiej okazji znowu się spotkałyśmy), a Ona z przyjaciółmi zorganizowała największą pomoc. Między innymi odbyła się 3 impreza charytatywna. Żywność i środki pierwszej potrzeby zbierało dużo ludzi.
Dotarłam tam na samym początku imprezy, a już uzbieranych było mnóstwo  produktów. Niestety nie miałam siły zostać dłużej, więc pokażę tyle ile mi się udało upamiętnić i przedrzeć się przez tłum ludzi.

 Przyjechali też rodzice z dziećmi :-)
 Nasza blogowa koleżanka też chciała dołączyć z synami, ale to zbyt późno się odbywało. Mam nadzieję, ze następnym razem im się uda, bo to faktycznie, najlepsza nauka współczucia, dać coś od siebie :-)




 Nie było łatwo trafić w to miejsce, ale zobaczyłam samochody i ludzi, spytałam i okazało się, że to tu :-)


Kiedy myślałam sobie o wczorajszym spotkaniu, przypomniał mi się fragment z filmu, że wiele cudów ludzie mogą robić sami. To jest właśnie jeden z nich. "Samotne matki" nie będą głodować. Zwłaszcza, że Kasia już zapraszała na Wigilię, którą będą tam organizowali.

Cudem było, że spotkałam Kasię, która tak się zaangażowała w pomoc "samotnym matkom". Przy tej okazji spotkałam też pana Piotra Małachowskiego, wicemistrza olimpijskiego z 2016, bo  zostałam Społecznym Siłaczem, i On bardzo mi pomógł.

To dopiero są cuda czyli dobra karma, bo sprawdziło się: swój do  swego po swoje, hehe

Czego wszystkim serdecznie życzę, zwłaszcza dobrym ludziom !!!!

ps Swój wkład w licytację przekazują także Girls Riders Łuków i Bears Riders Łuków FG :) Taki o to piękny silnik Harleya będzie można nabyć drogą licytacji :)