Wczoraj koleżanka zadzwoniła z informacją o akcji "Siłacze społeczni". Ona ma taki dar przekonywania, że dzięki Niej wiele spraw popchnęłam do przodu. Jej też leży na sercu Stowarzyszenie "Wspólnymi siłami" i zbiera rzeczy dla " Samotnych matek", mówi o nich znajomym. Dzięki Niej ludzie oddali meble, rzeczy, zabawki, środki chemiczne itp. A teraz postanowiłyśmy zgłosić "Wspólnymi siłami" do akcji, z której może uda się otrzymać wsparcie z Funduszy norweskich.
Jeśli znacie miejsce gdzie pomoc się bardzo przyda typu domy dziecka, domy starców, hospicja, opieka dla niepełnosprawnych itp., polecam stronę https://www.silaczespoleczni.org/regulamin.
My będziemy działać !!! Tak się cieszę, że Magdę poznałam.., hehe
Na pewno nie omieszkam wspomnieć o postępach akcji.
Fijołek po trzech latach postanowił zakwitnąć ku mojej wielkiej radości
Pomyślałam na początku, że zajmowanie się takimi rzeczami to antidotum na moje dla odmiany "poczucie krzywdy". Ale tak nie jest. Oczywiście przy wychodzeniu z depresji jednym z koniecznych przedsięwzięć było zajęcie się czymś, ćwiczenia fizyczne i psychiczne, Np. doszukiwanie się we wszystkim pozytywów, hehe. Ale dopiero teraz kiedy jestem już spokojna, mogę cieszyć się z tego, że różne rzeczy robię a wypatrywaniu korzyści jestem wręcz mistrzem.
A stało się tak dlatego, że trafiłam na nauki nauczyciela BON i do psychologa, którego metoda okazała się bardzo zbliżona do tych nauk. Ps. psycholog na pewno nie wie o tym :-D
Tenzin uczy, że trzeba się zaopiekować sobą, być dla siebie dobrym, przyznać się przed sobą, że czuje się to czy tamto, że ma się problem, że czuje się smutek, żal, że się cierpi. Uczy też jak ważna jest świadomość. Bo nie jest łatwo rozpoznać co tak naprawdę się dzieje w nas, z nami.(ja tak zrozumiałam ale po naukę jak to zrobić to do nauczyciela) Ale kiedy to już poznamy, wszystko się odmienia. Odmieniamy się my. (Ja się zmieniłam diametralnie !)
Psycholog też tak mówił, a w dodatku pozwolił się wypłakać, bez wstydu, bez napominania się, że nie wypada. Bez osoby, której zawierzyłam bym tego nie zrobiła, nauczono mnie przecież,że przesadzam, że źle zrozumiałam co należy zrobić. A teraz nie było wątpliwości.
Trudno się wyzwolić z zasad wychowywania. Powinnam być dzielna, nie użalać się nad sobą bo inni mają gorzej więc to wstyd tak się mazgaić, itp. Tymczasem , gdy pozwoliłam sobie pocierpieć, już cieszę się życiem, cieszę się,że robimy coś dla "samotnych matek" itp ,
Na szczęście, NIE zaczęłam zmiany swego życia, siebie od wybaczania tym co mi dokuczyli, od pocieszania siebie, że nie mam tak najgorzej, od kreowania świetlanej przyszłości (zdaje się, że to jakiś amerykański sposób na życie) czy też niemyślenia o tym złym co mnie spotkało.
To wszystko to już jest EFEKT spokoju, schronienia jak mówi nauczyciel BON czyli pewności siebie jak mówimy my :-)
Dobrze, że udało mi się zrozumieć co jest najważniejsze. Dobrze, że udało mi się wypracować takie umiejętności jak świadomość co się dzieje. Problem. okazuje się nie być wielkim problemem bo wiem co mam zrobić, rozwiązanie samo się znajduje nieoczekiwanie. Zauważam dobre strony tego co się wydarzyło ... Dziś np. autobus odjechał mi sprzed nosa. Pomyślałam, że pewnie stanie w korku i umęczyłabym się strasznie gdybym nie miała gdzie usiąść. A gdyby przyjechał zatłoczony i nie miałabym gdzie usiąść, na pocieszenie pomyślałabym,że dobrze,że w ogóle jadę bo pewnie następny przyjedzie za pół godziny i minie mi kolejka do lekarza. Itd. Itp.
Prawda, że nieźle mi wychodzi znajdowanie dobrych stron w tym co się niefajnego przytrafi?
Dobrze, że spotykam na drodze co chwila serdecznych, mądrych, cierpliwych ludzi, bo trudno jest uwolnić się od przyzwyczajeń więc ciągle się wracałam do rozpaczy i nie było łatwo ze mną wytrzymać. Co i rusz wpadałam w doła, że nie umiem, że nie dam rady i ciągle się bałam. Nie mogłam uwierzyć, że mogę wszystko.
W końcu uwierzyłam. Zwłaszcza, że na każdym kroku się przekonuję, że mam szczęście.
Tu bardzo pasuje mi powiedzenie Alberta Einsteina:
' Kiedyś myślałem,że kocham
Teraz kocham, że myślę"
Hehe, moje odkrycia dotyczące własnej duszy są naprawdę niemniej przełomowe niż jego.
Człowiek to przecież taki kosmos ;-)
Najbardziej jestem szczęśliwa, że zrobiłam wielkie postępy w rozwoju duchowym.
Wygląda na to, że to co było ułomnością uczyniłam siłą. Często słabo oceniano moje współczucie dla ludzi, zwierzaków. Mówiono, że nie dbam o siebie to dlatego tak mam niefajnie.
Teraz na pewno przyniosę jeszcze wiele pożytku sobie i światu. To jest cenne, Warto było pocierpieć, żeby się tego dowiedzieć. (w każdym razie coraz częściej tak myślę;-))
Tenzin Wangyal Rinpoche na pewno ucieszył by się.
Wiem, że ludzie dookoła mnie żyją w miarę bezpiecznie, szczęśliwie, i bardzo fajnie ale gdyby ktoś trafił na te słowa w ciężkiej chwili i dzięki nim poczuł się lepiej to warto było się zwierzyć.
"na to mnie stać"
hehehe
Muszę, po prostu muszę .....
inaczej się uduszę
ps
pamiętam co mnie spotkało
nie zapomnę nigdy
ale już serce boli coraz mniej :-D
tylko tyłek niestety bez zmian bardzo boli uch
pewnie, żebym właśnie nie zapomniała i nie ruszyła w wir zapominając co jest najważniejsze...
Już tyle kwiatuszków ma fiołeczek !
serce rośnie :-D
Wam też? !
czwartek, 30 czerwca 2016
wtorek, 28 czerwca 2016
Prezent najlepszy
Okazało się, że prezent dla dziadka z Warszawy przywieźliśmy nie lada. Śmieliśmy się, że to wnuk przywiózł bo przecież miał podlewać. Ledwie dojechaliśmy na miejsce zaczęła się wichura. Najpierw łagodna ale potem lunęło rzęsiście.
Dziadek skakał z radości a my razem z Nim bo roślinki już były takie biedne.
Miło było popatrzeć
Nie było u nas szkód.
Wieczorem wybrałyśmy się z Marcią na spacer, Po burzy przychodzi spokój i nam się udzielił.
Zobaczyłyśmy dziewanny (chyba) piękne
Nasza jedna malwa się otworzyła..
Na drogę przysiadały co i rusz fajne ptaszki. Jeden w końcu został uwieczniony przeze mnie, ale niewyraźne to zdjęcie, bo ciągle podskakiwał, skubany .Najważniejsze, że jest, wygląda, że wyjątkowy :-D
Ale nie wiem co/kto to?
Kolejny wspaniały dzień, tyle radości. Szczęścia dopełniła podróż powrotna, szybka, wesoła.
Syn prowadził, Ten to potrafi. Kto by pomyślał hehehe
Dziadek skakał z radości a my razem z Nim bo roślinki już były takie biedne.
Miło było popatrzeć
Nie było u nas szkód.
Wieczorem wybrałyśmy się z Marcią na spacer, Po burzy przychodzi spokój i nam się udzielił.
Zobaczyłyśmy dziewanny (chyba) piękne
Nasza jedna malwa się otworzyła..
Na drogę przysiadały co i rusz fajne ptaszki. Jeden w końcu został uwieczniony przeze mnie, ale niewyraźne to zdjęcie, bo ciągle podskakiwał, skubany .Najważniejsze, że jest, wygląda, że wyjątkowy :-D
Ale nie wiem co/kto to?
Kolejny wspaniały dzień, tyle radości. Szczęścia dopełniła podróż powrotna, szybka, wesoła.
Syn prowadził, Ten to potrafi. Kto by pomyślał hehehe
niedziela, 26 czerwca 2016
Truskawy
Życzenia szybkiego powrotu do zdrowia i do radości przesyłam mojej koleżance Agnieszce, blogerce, dzięki której prowadzę bloga... i dużo innych rzeczy fajnych robię.
Ile dobrego dała to na pewno do Niej wróci,
Cierpliwości Agnieszko, na pewno wróci!!!
Różyczkę wysyłam dla blogerki Agatki. Już bez podstępów,będzie dzisiaj sielsko.. hehe
No tak, są wakacje, upał, róże a ja tu ze swoimi mądrościami wyjeżdżam hihi.
Muszę sobie pofilozofować jak mnie najdzie.
No muszę,po prostu muszę,
inaczej się uduszę...
Hehe
Ale w sumie niezły był ten wywód ostatni i bardzo optymistyczny :-D
Dla wszystkich, którzy jeszcze mnie czytają mam zdjęcia pięknego, działkowego świata
Nie pamiętam co to, ale śliczne, prawda ?!
Zaczynają kwitnąć warszawianki, których mamy zatrzęsienie.. ale będzie cudnie..
Rozchodniki jakieś..
Truskawki,obrodziły w tym roku :-D
Niestety susza straszna. Deszcz do Mazowsza nie dotarł i trzeba dziś podlać.
Ale młoda, silna gwardia jedzie, imieniny dziadka obchodzić to w prezencie wnuk podleje.
A to nie lada prezent, bo wodę się wyciąga ze studni, lekko nie jest.
:-D
Wszystkiego wesołego życzę !
Ile dobrego dała to na pewno do Niej wróci,
Cierpliwości Agnieszko, na pewno wróci!!!
Różyczkę wysyłam dla blogerki Agatki. Już bez podstępów,będzie dzisiaj sielsko.. hehe
No tak, są wakacje, upał, róże a ja tu ze swoimi mądrościami wyjeżdżam hihi.
Muszę sobie pofilozofować jak mnie najdzie.
No muszę,po prostu muszę,
inaczej się uduszę...
Hehe
Ale w sumie niezły był ten wywód ostatni i bardzo optymistyczny :-D
Dla wszystkich, którzy jeszcze mnie czytają mam zdjęcia pięknego, działkowego świata
Nie pamiętam co to, ale śliczne, prawda ?!
Rozchodniki jakieś..
Truskawki,obrodziły w tym roku :-D
aż sok zrobiliśmy, pycha był
o dziwo, lekko kwaskowy
Niestety susza straszna. Deszcz do Mazowsza nie dotarł i trzeba dziś podlać.
Ale młoda, silna gwardia jedzie, imieniny dziadka obchodzić to w prezencie wnuk podleje.
A to nie lada prezent, bo wodę się wyciąga ze studni, lekko nie jest.
:-D
Wszystkiego wesołego życzę !
sobota, 25 czerwca 2016
Bocian
24 czerwca to wielkie święto w naszej rodzinie, imieniny mojej babci Janiny.
Imieniny i urodziny babci były hucznie obchodzone, zjeżdżała się cała rodzina jak na Boże Narodzenie, hehe. Wygląda na to, że była to wyjątkowa osoba dla wszystkich. Do Stanisława, mojego dziadka, też prawie wszyscy zjeżdżali ale dzień Jego urodzin pozostał dla mnie tajemnicą. Nikt nie wiedział, mówili, że jakoś na jesieni ;-) Pewnie i On sama nie przykładał do tego wagi.
Pojechałam dziś na cmentarz zapalić lampeczkę.
Od 18 lat patrzy na nas z Góry.
Ona nauczyła mnie miłości do kotów i do innych zwierzaków zresztą też. Kiedy ostatnio byłam na działce sama, bez stresu przedefilował środkiem obcy kot. Widziałam go już ale nie spoufala się tylko idzie swoją drogą. Mimo wszystko milo było popatrzeć.
Oczywiście nawoływałam go, ale nie zwracał uwagi w ogóle. Bardzo pasowało powiedzenie babci o kociej naturze :
- kici,kici
- mam Cię w życi (gwara kaszubska) :-D
Ponieważ było spokojnie to przyleciała sójka
Na niebie szybował bocian.
Nie chciało mi się wstać po aparat,ups. A tata się dopytywał żywo:zrobiłaś, zrobiłaś zdjęcie?
Chciałby mieć na pamiątkę bociana na naszym niebie. Jeszcze mi się uda zrobić taki prezent !
Kiedy tak sobie leżałam pod drzewem przypomniało mi się, że ktoś ostatnio zarzucał mi, że wzbudzam poczucie winy i że to źle.
!?
Jakiś czas temu często to słyszałam. To przykre bardzo. Zwłaszcza, że ja osoba niedowartościowana natychmiast miałam poczucie winy.
Więc kto tu u kogo wzbudzał poczucie winy?? !!
Często też słyszałam, że źle interpretuję fakty. No ciekawe...
Ale jeśli ktoś jest zdania, że wszystko można zinterpretować w taki lub inny sposób, powinien wiedzieć, że tym bardziej poczucie winy jest indywidualną sprawą.
Ja miałam poczucie winy, bo najbliższe dwie osoby ciągle mi wytykały, że ja kiepska jestem bo nie robię tego czy tamtego a ktoś tam jest wspaniały i robi, w dodatku nie doceniam tego co mam.
Albo poczucie winy pojawia się dlatego, że zrobiło się coś, co kłóci się z ideami jakie się wyznaje z zaspokajaniem potrzeb wynikających z egoizmu, z ignorancji.
Rozumiem już dlaczego ktoś woli inne towarzystwo niż moje. Po co komu osoba, która psuje dobre samopoczucie, burzy samozadowolenie, samozachwyt. Lepiej być w śród takich co się błyszczy, gdzie się jest gwiazdą, hehe.
Że też ja na to nie wpadłam. Dobrze mówili, że tylko beksa ze mnie.
Ja po prostu jestem, byłam prostym, uczciwym, dobrym człowiekiem. Myślałam, że wszyscy tacy są.
Każdy mierzy innych swoją miarą. Stąd pewnie wniosek, kiedyś wysunięty, że nie znam się na ludziach .
Jakimś cudem oprzytomniałam.
Niemniej jednak wysunięty zarzut zabolał trochę .pewnie dlatego, ze przypomniał szereg przykrych zdarzeń.
Dobiło mnie jeszcze zdanie zamieszczone na FB, że ktoś kto wywołuje w tobie poczucie winy chce przejąć władzę nad tobą.
Pomimo,ze uznałam to za bzdurę to jednak zirytowałam się porządnie.
Po jakimś czasie jednak odkryłam genialność tego stwierdzenia.
Jeśli w kimś odzywa się poczucie winy to znak, że jego prawdziwa natura, czysta i doskonała chce zapanować. W końcu usunie ignorancję, brak współczucia i niedowartościowanie i pozwoli ukazać się miłości i mądrości .
Teraz może być potrzeba brylowania w towarzystwie, głoszenia mądrości różnych, ale w końcu przyjdzie czas nie tylko teoretycznie ale i praktycznie być wspaniałym.
Czas pokaże....
No ciekawe? !
:-D
Imieniny i urodziny babci były hucznie obchodzone, zjeżdżała się cała rodzina jak na Boże Narodzenie, hehe. Wygląda na to, że była to wyjątkowa osoba dla wszystkich. Do Stanisława, mojego dziadka, też prawie wszyscy zjeżdżali ale dzień Jego urodzin pozostał dla mnie tajemnicą. Nikt nie wiedział, mówili, że jakoś na jesieni ;-) Pewnie i On sama nie przykładał do tego wagi.
Pojechałam dziś na cmentarz zapalić lampeczkę.
Od 18 lat patrzy na nas z Góry.
Ona nauczyła mnie miłości do kotów i do innych zwierzaków zresztą też. Kiedy ostatnio byłam na działce sama, bez stresu przedefilował środkiem obcy kot. Widziałam go już ale nie spoufala się tylko idzie swoją drogą. Mimo wszystko milo było popatrzeć.
Oczywiście nawoływałam go, ale nie zwracał uwagi w ogóle. Bardzo pasowało powiedzenie babci o kociej naturze :
- kici,kici
- mam Cię w życi (gwara kaszubska) :-D
Ponieważ było spokojnie to przyleciała sójka
Na niebie szybował bocian.
Nie chciało mi się wstać po aparat,ups. A tata się dopytywał żywo:zrobiłaś, zrobiłaś zdjęcie?
Chciałby mieć na pamiątkę bociana na naszym niebie. Jeszcze mi się uda zrobić taki prezent !
Kiedy tak sobie leżałam pod drzewem przypomniało mi się, że ktoś ostatnio zarzucał mi, że wzbudzam poczucie winy i że to źle.
!?
Jakiś czas temu często to słyszałam. To przykre bardzo. Zwłaszcza, że ja osoba niedowartościowana natychmiast miałam poczucie winy.
Więc kto tu u kogo wzbudzał poczucie winy?? !!
Często też słyszałam, że źle interpretuję fakty. No ciekawe...
Ale jeśli ktoś jest zdania, że wszystko można zinterpretować w taki lub inny sposób, powinien wiedzieć, że tym bardziej poczucie winy jest indywidualną sprawą.
Ja miałam poczucie winy, bo najbliższe dwie osoby ciągle mi wytykały, że ja kiepska jestem bo nie robię tego czy tamtego a ktoś tam jest wspaniały i robi, w dodatku nie doceniam tego co mam.
Albo poczucie winy pojawia się dlatego, że zrobiło się coś, co kłóci się z ideami jakie się wyznaje z zaspokajaniem potrzeb wynikających z egoizmu, z ignorancji.
Rozumiem już dlaczego ktoś woli inne towarzystwo niż moje. Po co komu osoba, która psuje dobre samopoczucie, burzy samozadowolenie, samozachwyt. Lepiej być w śród takich co się błyszczy, gdzie się jest gwiazdą, hehe.
Że też ja na to nie wpadłam. Dobrze mówili, że tylko beksa ze mnie.
Ja po prostu jestem, byłam prostym, uczciwym, dobrym człowiekiem. Myślałam, że wszyscy tacy są.
Każdy mierzy innych swoją miarą. Stąd pewnie wniosek, kiedyś wysunięty, że nie znam się na ludziach .
Jakimś cudem oprzytomniałam.
Niemniej jednak wysunięty zarzut zabolał trochę .pewnie dlatego, ze przypomniał szereg przykrych zdarzeń.
Dobiło mnie jeszcze zdanie zamieszczone na FB, że ktoś kto wywołuje w tobie poczucie winy chce przejąć władzę nad tobą.
Pomimo,ze uznałam to za bzdurę to jednak zirytowałam się porządnie.
Po jakimś czasie jednak odkryłam genialność tego stwierdzenia.
Jeśli w kimś odzywa się poczucie winy to znak, że jego prawdziwa natura, czysta i doskonała chce zapanować. W końcu usunie ignorancję, brak współczucia i niedowartościowanie i pozwoli ukazać się miłości i mądrości .
Teraz może być potrzeba brylowania w towarzystwie, głoszenia mądrości różnych, ale w końcu przyjdzie czas nie tylko teoretycznie ale i praktycznie być wspaniałym.
Czas pokaże....
No ciekawe? !
:-D
poniedziałek, 20 czerwca 2016
Kleszcze
Po piątkowej ulewie roślinki odżyły. Zrobiło się kwieciście na działce. Najpiękniej wyglądają nagietki, których mamy dużo bo tata pije napar dla zdrowia. Nas też zachęca, ale my na razie doceniamy walory estetyczne tych kwiatuszków. Dzięki nim jest tak wesoło bo słonecznie.
To parę egzemplarzy tylko ale różnorodność tych kwiatów jest ogromna. A jeszcze wiele kwiatuszków zachwyciło. Dla alergików wirtualny pokaz,żeby nacieszyli oczy bez wychodzenia z domu i kichania.
To parę egzemplarzy tylko ale różnorodność tych kwiatów jest ogromna. A jeszcze wiele kwiatuszków zachwyciło. Dla alergików wirtualny pokaz,żeby nacieszyli oczy bez wychodzenia z domu i kichania.
Różyczki też nam kwitną.
Trzeba patrzeć na ładne rzeczy! też tak słyszeliście ?
:-D
Przychodzi do nas kot. On nie jest nasz, ale najwyraźniej my jesteśmy jego. Zjawia się gdy tylko ktoś się kręci, nie podchodzi za blisko ale wyleguje się nieopodal i zjada jeśli się go częstuje.
Po latach odwiedzin zaczął reagować na kici kici i daje się trochę pogłaskać.
Ostatnio troszkę bardziej się nadstawiał i córka wyczuła, że w sierści ma kilka kleszczy. Szkoda się zrobiło stworzenia. No ale co zrobić? Przecież nie da sobie wyjąć bo dziki a poza tym strach,że podrapie, wystraszy się i więcej nie przyjdzie.
Wiem skąd ten kot przychodzi więc zaryzykowałam pójść do sąsiadów i powiedzieć im. Nie było to prosta decyzja, oj nie. Przede wszystkim nie znam ludzi, tylko tyle, że mówimy sobie dzień dobry. Mogliby się wkurzyć, że ich kotem się interesuje i pouczam.
Niezręczna sytuacja.
Do wyboru miałam: nie mówić nic i skazać kota albo powiedzieć i mieć nadzieję, że go będą ratować.
I poszłam....
Okazało się,że bardzo dobrze zrobiłam. Kot jest naprawdę powsinogą i sąsiadka tylko jeść mu daje ale nie głaszcze bo on nie jest przymilny więc nie wiedziała, że ma kleszcze. Na wiosnę dała jakieś proszki.profilaktycznie. Nie przypuszczała, że trzeba znowu. Podziękowała za informacje i mu pomoże.
To był wspaniały dzień.
Przede wszystkim poczułam się bardzo odważna hehe
Ale wspaniałe jest to, że tyle osób zatroszczyło się o kota włóczęgę.
PS W tym roku nie było ostrej zimy więc kleszczy jest mnóstwo. Trzeba uważać i dzieci oglądać koniecznie. Podobno jest szczepionka przeciwko kleszczowemu zapaleniu opon mózgowych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)