sobota, 29 lutego 2020

Dbanie o racjonalne odżywianie

Dzień dobry :-)

Kot ma za mało ruchu, urósł wielki mimo racjonalnego odżywiania :-)

     Zajęta sprawami wielkiej wagi zapomniałam wspomnieć o moich osiągnięciach w odżywianiu.
Mimo świątecznej rozpusty i jedzenia tradycyjnych potraw, słodszych i tłustszych niż zwykle, ale mniej, zgubiłam 1.2 tłuszczu. Pani dietetyk powiedziała, że takiego wyniku to nikt jeszcze nie miał, po świętach, z jej pacjentów :-)
Okazało się,ze taki wynik zawdzięczam Ewie, z którą robiłam nieraz po 20000 kroków, spacerując po Warszawie. Ten wysiłek nie zwiększył mięśni, ale za to spalił kalorie.
Jeśli ktoś ma apetyt na kaloryczne produkty to polecam chodzić do pracy, nie jeździć tramwajem i sprawa załatwiona :-)

Przy tej okazji wspomnę o kochanej Ewie, która czasem przyjeżdża do Warszawy i spędzamy wspaniale czas.
Ewa, jak już kiedyś wspomniałam, jest niesamowita, zaprzecza wszystkim typowym teoriom o zdrowiu. Patrzę na nią i nadziwić się nie mogę, ze kogoś takiego spotkałam. Uczona zasad, które zapewniają  korzystne zmiany,  ona robi takie rzeczy, których zdrowy często nie może zrobić.
Musze trochę jaśniej to opisać, mam nadzieję, że się nie pogniewa.
Kilka lat temu wykryto u niej niski cukier. Jakiś mechanizm w jej organizmie nie łączy się z tym odpowiedzialnym za spalanie cukru. Niedawno znów wylądowała na badaniach w szpitalu, bo słabo się czuła. Nadal nie wiedza dlaczego tak się dzieje. Lekarze nadziwić się nie mogą, ze przy tej dolegliwości nadal jest szczupła i pracuje. Zdaniem lekarzy mogłaby nie być zdolna do pracy, mogłaby leżeć i wymagać opieki, a nawet zapaść w śpiączkę. A ona pracuje, ma dziecko i jeszcze często jeździ z córką na turnieje szachowe w weekendy. Nie odpoczywa zanadto, bo córka ma duże osiągnięcia w tej dziedzinie i co rusz bierze udział w zawodach.
Kiedy się poznałyśmy, Ewa mówiła, że ma dużą wadę wzroku. Jej córeczka też się z taką urodziła, ale Ewa zdecydowała się na operacje u malucha, a potem dużo ćwiczyła oczko z córką i dziś już dziecko normalnie widzi. Kiedy Ewa była mała nie było takich możliwości, więc wzrok ma bardzo slaby.
Zachowuje się tak jakby nigdy nic, czyta etykiety na produktach, chodzi szybko, więc zapominam, że coś jej jest. Kiedyś nawet wypaliłam, ze może nuczy się robić kartki, bo to fajne jest i zawsze podziwiała moje. Ewa na to, ze nie może tego robić. Ja oczywiście zapewniałam, ze jak zacznie to samo wyjdzie.
Ewa pokręciła głową, uśmiechnęła się lekko i powiedziała jak dużą ma wadę, powiedziała, że czyta te etykiety bo robi sobie zdjęcie i powiększa litery, czyta książki na komputerze, żeby mogła powiększyć tekst. Ale nie widzi daleko i często niewyraźnie.. Na moje pokazywanie czasem kiwała głową i już, bo co miała powiedzieć.
To wszystko sprawiło, że ja często zapominałam o jej kłopocie, a to się mądrzyłam w jakiejś kwestii dając dobre rady, zupełnie nie rozumiejąc  komu ja to mówię, a to ciągnąc w tajemnicze miejsce, uważając,  że to bezie dla niej atrakcja, tymczasem tak naprawdę głównie stres.

Zapytałam w końcu, jak sobie radzi z ludźmi, którzy mają receptę na wszystko, np. na mnie?

Ewa, kochana Ewa, uśmiecha się i mówi: przyzwyczajona jestem.

łza mi się kręci w oku.

Podziwiam i zazdroszczę tego spokoju, tej mądrości.

Ewa    robi takie rzeczy, jakich często nie zrobi zdrowy człowiek. Opowiadała mi jak pomalowałam pokój, wymieniła zamek z drzwiach, żeby się otwierały w drugą stronę, a to sama myje okna. Zapewnia, ze to nie jest dokładne, równe, ale jest. Nie ma pieniędzy za dużo, więc musi sobie radzić.

Ja to nawet bym nie wiedziała jak się zabrać za wymianę zwykłego zamku, a co dopiero przerobienia.
Zostawiłabym jak jest i już. Wiele zostawiam takie jakie jest, hehe, czekam aż samo się zmieni :-)

Uważam, że to nie jest kwestia tego, ze Ewa coś musi, niesamowite jest to, że jej się  chce.

Kiedy wspominam o naukach tybetańskiego Bon, o Dzogczen, ona się śmieje i dziwi, nie wie o czym ja mówię.
Nigdy nie szukała wsparcia w żadnej wierze. Nie ma też pretensji do żadnej..

Moim zdaniem jest ona wybitnie dowodem na to, że świątynią jest nasz umysł, jak uczy Dalajlama XIV. U Ewy piękną świątynią pełną współczucia, bez zawiści, bez gniewu, łagodna i cierpliwa.
Musiała sobie nazbierać dobrej karmy w poprzednich wcieleniach :-)

Ona o tym w ogóle nie myśli, ale ja tak myślę, hehe. Ponieważ wszystko u mnie ma wymiar mistyczny, to i spodziewam się, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe. Zwłaszcza, ze wyjechałam do Cieplic do sanatorium, bardzo słaba jeszcze, nieszczęśliwa i taką mnie polubiła.

     Wracając do odżywiania, ostatnie badania wykazały, że schudłam znów, ale tym razem straciłam mięśnie. Rehabilitacja nie pozostawia mi sił na tai chi, więc ćwiczę tylko w soboty. Coś za coś.
Ja, dla odmiany, nie martwię się, ze mi siły mi brak, bo jestem w domu i dbam o swoja świątynię, o swój umysł. Niewiele robię fizycznie, ale myślę, ze to jest  wieki DAR, taka nagroda.

To jeszcze tylko dodam, że mam wiek metaboliczny 36 lat. Odmłodniałam jeszcze, bo ostatnio było 38 :-)))

     Mam nadzieję, ze wszyscy jesteście świadomi jak niezwykłe zdolności ma wasz umysł!!


Mnie było bardzo trudno na początku, bo nie miałam wiary w siebie po ciężkich przeżyciach, ale dziś już jest łatwo.
Pamiętam, ze kiedy modliłam się do Jesze Łalmo mówiąc: ofiarujemy mnogość klejnotów, niewyczerpane bogactwo nektarów....
myślałam sobie, ja nie mam klejnotów, nektarów, nie mam co dać.
A teraz już mój umysł jest pełen klejnotów i wszystkim się dzielę.


Pozdrawiam serdecznie :-D



poniedziałek, 24 lutego 2020

Uniwersytet Muzyczny w Warszawie


3 tygodnie wstawania o 5.30, żeby zdążyć na rehabilitację, odbijało się na mnie ogólną niemocą. Ranne pobudki odsypiałam w południe, a potem snułam się ledwie przytomna. Sama sobie wybrałam tą godzinę, bo myślałam, że odpocznę i będę mogła potem chodzić na ćwiczenia tai chi, ale niestety nie byłam w stanie.
Nieoczekiwanie w środę zadzwoniła koleżanka, która dba o mój rozwój muzyczny od 4 lat i zaproponowała, żebym poszła z nią na recital fortepianowy. Ucieszyłam się i w sobotę rano dziarsko poszłam na ukochane tai chi, a wieczorem na koncert fortepianowy.
W ogóle nie wiedziałam, że jest Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina? Już samo poznanie tego miejsca było dla mnie odkryciem nie lada.

Okazało się, że odbywa się tam dużo koncertów wybitnych muzyków i najważniejsze, są bezpłatne wejściówki.
Zachęcam z całego serca, żeby przyjechać na taki koncert, korzystając z czasu wolnego od zajęć w ogrodach :-)
To naprawdę bardzo miłe, odprężające doświadczenie. Ja nie jestem melomanem, ale ta muzyka na żywo robi niesamowite wrażenie.

Zagrała Chopina Karolina Nadolska, wybitna osobowość artystyczna. w 2017 otrzymała tytuł doktora sztuk muzycznych. Zagrała  min. w USA, Japonii, Chinach, Australii, Argentynie, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Szwecji, Włoszech, Estonii, Francji, Szwajcarii, Holandii, Tunezji, Chorwacji, na Litwie i dla mnie w Warszawie!,


 Pani Karolina uczyła się w klasie fortepianu prof. Piotra Palecznego.

Zagrał tez sam Piotr Paleczny.
Piotr Paleczny należy do grona najwybitniejszych pianistów polskich. Laureat pięciu międzynarodowych konkursów pianistycznych.
Listę wszystkich nagród znajdziecie na stronie www., mnie najbardziej ucieszyła nagroda z Japonii.
W 2019 roku, Rząd Japonii, za zasługi dla rozwoju relacji japońsko-polskich w dziedzinie muzyki, przyznał Piotrowi Palecznemu jedno z najwybitniejszych japońskich odznaczeń państwowych - Order Wschodzącego Słońca, Złote promienie ze Wstęgą!

I ja usłyszałam jak gra taki pianista!!!

A wszystko to dzięki Krysi, która co jakiś czas, zadzwoni z propozycją, czy mogę się wybrać to tu, to tam za darmo, na zaproszenie. I pomyśleć, że uczyła się tai chi u mnie, kiedy byłam instruktorem :D
Ćwiczy już od dawna gdzie indziej, ale chyba ma do mnie sentyment.
 Kiedyś o niej napisze. Napiszę też o Ewie, bo to są niezwykłe osobowości, niemuzyczne, ale laury im się należą, hehe i obie się ze mną zadają na żywo, a to zupełnie inna bajka :-)))


 Tak mi się spodobało, że przyszłam tez w niedzielę. Wystąpiło trzech pianistów, ale mnie najbardziej urzekł recital Michała Olszaka. Pierwszy raz zajęłam wolne miejsce od lewej strony i mogłam popatrzeć jakim fenomenem są dłonie pianisty. Coś niezwykłego !!
Dodatkowo pan Michał ma ledwie 20 lat, a grał już w Estonii, w Wiedniu,często gra w Jeleniej Górze i na Zamku Królewskim w Warszawie


 W niedzielę u nas padało, niestety nie mogłam chodzić, ale też wszystko bolało bardziej. Na szczęście nie przeszkodziło mi to odpocząć, rozweselić  się.

Dopiero kiedy dotarłam do Uniwersytetu Muzycznego skojarzyłam, że nieopodal mieszka mój wujek. jak to ja, pomyślałam, że to znak, żeby go odwiedzić choć na chwilkę. Niestety nie było go w domu, ale akurat sąsiadka wchodziła i mnie wpuściła, żebym  zostawiła kartkę. Napisałam, że przyjdę jutro. Nawet jeśli nie będzie go, to na pewno się ucieszy, że o nim pamiętam.

Szczęśliwą niedzielę dopełniły słowa wypowiedziane przez papieża Franciszka:

"Współczucie jest najważniejsze. Współczucie ponad ideologią"
Na poparcie przytoczył słowa z Biblii!

Uwielbiam tego papieża :-)


wtorek, 18 lutego 2020

liczba 9

   Przez tyle lat żyłam w  lęku i niedowartościowaniu, to  pewnie muszę się utwierdzać w przekonaniu, że to co mnie spotkało było coś warte.
Doliczywszy się równych 9 lat przemian, nie omieszkałam poszukać w numerologii, co to może znaczyć.
I znalazłam coś co niezwykle pasuje do przeżytych sytuacji. Ci którzy mnie czytają od kilku lat, może się ze mną zgodzą  :-)

Dziś taki miałam widok z okna. Też niezwykły, hehe,widocznie  już tak mam. pewnie macie i Wy, tylko nie macie czasu, żeby popatrzeć tak naprawdę. 
I to nie znaczy jestem szczęśliwsza, bo to widzę. To znaczy tylko tyle, że jestem szczęśliwa, jak każdy, kto nie zmaga się z jakąś tragedią.
 Czasem też się boję, martwię, smutno mi., ale nauczyłam się przyjmować to takim jakie jest i w medytacji rozpuszcza  się ten ból.
:-)

 Padał deszczyk nad moją ulicą, stąd te zamglenia, poświaty, blaski .
Zachwycił mnie ten błękit. Oba zdjęcia zrobiłam w ciągu 10 min.


  Zobaczcie co wyczytałam :

W trakcie rozbijania starego systemu wielu z nas będzie się dusić, przeżywać wewnętrzne męki, będziemy huśtać się na własnej emocjonalnej huśtawce: góra - dół. Jesteśmy narażeni na osobiste i światowe wzloty i upadki, na długi okres niepewności. Będzie to najtrudniejsze doświadczenie w naszym życiu. Tam, gdzie nowa świadomość toruje sobie drogę wynika masa nieprzewidzianych konfliktów, a ludzkie emocje sięgają zenitu.

nasze emocje i fizyczne ciało są tylko pracownikami ducha. Do tej pory na świecie dominowała męska energia, teraz nadchodzi czas na wyrównanie sił. Męska i żeńska energia muszą być spójne jak dwie razem złączone muszelki, inaczej człowiek nie znajdzie prawdziwej wartości w duchowym świecie. W tym procesie pomoże nam wszystkim bezwarunkowa miłość. Tak jak w ciele ludzkim muszą wspólnie pracować wszystkie organy i my ludzie musimy być świadomi wszystkich swoich działań.


A to bardzo pasuje do moich świątecznych przeżyć:


Jest liczbą tolerancji i miłości, zrównoważona umie tolerować innych ludzi, liczy się z ich zdaniem, próbuje zrozumieć ich reakcje.

Hehe, Od kiedy zrozumiałam mamę,mam wrażenie,że zrozumiem każdego. I dzięki temu potrafię współczuć jak nigdy dotąd. Zrozumienie sprawia jednak, że nie mam złudzeń i to daje wolność. Nie ma obowiązku uszczęśliwiać innych.
Pomagamy innym przede wszystkim z pożytkiem dla siebie, więc nie liczymy na wdzięczność. Człowiek skorzysta z tego w mniejszym lub większym stopniu, a my na pewno nazbieramy dobrą karme.
Oczywiście pod warunkiem, że nie robi się tego z wyrachowania. Wtedy to nie będzie zasługa.
Abyśmy mieli pożytek ważne jest, żeby wiedzieć co się tak naprawdę robi i dlaczego.


 To nie jest takie oczywiste niestety, ale trzeba próbować i w końcu się uda.

Mistrz Moy pokazywał ruch 3 razy. Tłumaczył, że 3 razy wystarczy, żeby ktoś zrozumiał. Zrozumie tyle ile może, więcej nie,, choćby pokazywać 10 razy.
3 razy pokazuje się w jednej chwili, ale za jakiś czas pokazuje się znowu, bo ludzie się zmieniają, rozwijają przez doświadczenie. :-) Od samego gadania nic się nie zmienia. To tylko  wskazuje kierunek, intencję


Przypomniało mi się stwierdzenie Olgi Tokarczuk, które ogromnie mi się podoba i wiele wyjaśnia moim tego :

Słowo składa się z substancji i  istoty

A jak wiemy z Biblii. Na początku było Słowo.

Tak mi się wydaje, że te substancje to sposoby przekazania, że powinniśmy dążyć do odkrycia istoty.


Niestety substancje bywają często bardzo mętne, ale to już zależy kto te słowa wypowiada i tak naprawdę z jakiego powodu to robi.


Cytat wzięłam  z portalu o numerologii, ale oprócz tego nie przeczytałam wiele, więc nie wiem o czym tam jeszcze jest. jeśli macie ochotę to sami poczytajcie. Przypominam, że sama Biblia zawiera wiele symboli związanych z numerami bo wszechświat jest matematyką
A człowiek jest odbiciem wszechświata.

Tak zrozumiałam. :-)

Pozdrawiam serdecznie !

wtorek, 11 lutego 2020

Ulubiony dzień , uch

   Jak się domyślacie nadchodzi mój ulubiony dzień 14.02 :-)
I naprawdę zaczynam go lubić po obejrzeniu filmu Plan B. Genialny film jak dla mnie. Polecam wszystkim, zwłaszcza tym, którzy nie mają powodów do tradycyjnej radości w tym dniu. Uprzedzam, to nie jest komedia romantyczna.

 14,02,1942 powstała Armia Krajowa.
Pomyślałam od razu o żołnierzach wyklętych.
cyt,

Żołnierze wyklęci, żołnierze niezłomni, polskie powojenne podziemie niepodległościowe i antykomunistyczne – antykomunistyczny, niepodległościowy ruch partyzancki, stawiający opór sowietyzacji Polski i podporządkowaniu jej ZSRR, toczący walkę ze służbami bezpieczeństwa ZSRR i podporządkowanymi im służbami w Polsce

Kim byli... o  tym warto przeczytać ?

AK nie jest jednoznaczna z żołnierzem wyklętym. Walka o autonomię z sowieckim okupantem była najważniejsza, ale metody różne. Zdarzało się, że walka żołnierzy wyklętych czasem nosiły znamiona ludobójstwa, bestialskiego odwetu.
Kiedy teraz o tym przeczytałam pomyślałam sobie, że często obecna władza porównuje się do żołnierzy wyklętych, głosząc  hasła wolnościowe przeciwko komunizmowi, ale czy nie przypomina to czasem przede wszystkim podobnego sposobu walki?
Sposobu, który nie przystoi żołnierzowi, bez honoru, bez godności, fałszywy


Dziś spadł znowu grad. Wszystko mnie boli i nic mi się nie chce. Może dlatego, ze mam znów rehabilitację i to 7 rano, oj



czwartek, 6 lutego 2020

Taki wiersz

     Odnaleźliście już iskrę w ciemności?

Jakiś czas temu rzeczywiście wpadłam w jakąś przepaść głęboką. Wydawało się, że Bóg o mnie zapomniał, albo ukarał i tak już zostanie. A tymczasem okazało się fascynacja mojego męża to nie było przekleństwo dla mnie, ale wielki dar. Moje nieszczęście dogłębne, zmusiło mnie do spojrzenia w innym kierunku niż przez całe życie.
I okazało się, że to wymuszenie, to najlepsza rzecz jaką zrobił dla mnie mąż :-)

Nie spodziewał się, że tak to się skończy. Pewnie gdyby wiedział, zrobiłby to tym chętniej, jeszcze przypisywałby sobie zasługi i chwalił się tym , hehe
No ale chyba, nie on miał się tym chlubić, tylko ja, że jaśniejącą intensywnie iskrę dojrzałam.

I  tak zrobiłby coś złego, a tak na coś się to przydało :-)
A ciekawe, czy sprawca ciemności może liczyć na szybkie oświecenie, skoro jego uczynek na dobre się obrócił?
Pewnie tak, o ile uświadomi sobie co tak naprawdę zrobił i postanowi nie robić tego więcej, jak uczył nauczyciel.
Jednak to zrozumienie może potrwać kilka reinkarnacji, sądzę.

Bo gdyby to było takie proste, to ..........

A co myślicie?

Czujecie współczucie do mnie, czy do niego?
Do niego to ja dopiero od niedawna czuję, hehe, ale wy możecie szybciej to poczuć, bo was tak nie bolało.
Takie losy postaci z książki :-)

Przypomina mi się powiedzenie, że nigdy nie wiadomo co się może przydać, więc trzeba przyjąć wszystko takie jakie jest.
Dobrze, ze zrozumiałam jak to się robi :-)))

Bardzo mnie ujęła modlitwa, która napisała Olga Tokarczuk. Bardzo mi to przypomina moją ulubioną mądrość.
Może i wy w tym odkryjecie przepis na życie wieczne ?
Czego Wam serdecznie życzę :-))


Modlitwa:

Moja dusza
nie pozwoli się zamknać w więzieniu
w klatce z żelaza, czy klatce z powietrza.
Moja dusza chce być jak statek na niebie
i granice ciała nie mogą jej zatrzymać.
I żadne mury jej nie uwiężą:
ani te zbudowane ludzkimi rękami,
ani mury grzeczności,
ani mury uprzejmości,
czy dobrego wychowania.
Nie pochwycą jej dumne przemowy,
granice królestw,
wysokie uridzenie - Nic.
Dusza przelatuje nad tym wszystkim
z wielką łatwością.
jest ponad tym co mieści się w słowach
i poza tym, co się w ogóle w słowach nie mieści.
Jest poza przyjemnością i poza lękiem
Przekracza tak samo co to, co piękne i wzniosłe,
jak i to co podłe i straszne.

Pomóż mi dobry Boże, aby mnie życie nie raniło
Daj mi zdolność mówienia, daj mi język i słowa
a wtedy wypowiem prawdę

o Tobie"


Przy okazji znalazłam taki cytat, który wysyłam jako życzenia :-)

    " uczeń wie jednak, że to litery przechwycone przez jego myśli i wyobraźnię tak na niego działają swoim ruchem, zaprowadzają w jego umyśle porządki i otwierają drzwi do niewyobrażalnego uduchowienia"

U nas już wiele pąków :-)



Olga Tokarczuk twierdzi, że cytaty to rzucanie ziarenek, które wydadzą plon. No to cytuję trochę, bo jestem zachwycona genialnością spostrzeżeń.
Zapewniam jednak, że tylko w minimalnym stopniu cytuję. Trzeba samemu przeczytać i wyciągnąć własne wnioski.
Nie bez powodu dostała nagrodę nobla :-)

niedziela, 2 lutego 2020

Już jest spokojnie :-)

      Serdecznie witam czytelników, którzy się nie zrazili do mojego bloga :-)

Ostatnie wydarzenia w moim życiu na pewno wpłynęły na postrzeganie tego co się dzieje na świecie i zapaliła się iskierka wojownicza. Może nawet nie tyle wojownicza co irytacji ludzkim postępowaniem.
Pani Olga Tokarczuk jeszcze dolała oliwy do ognia.

      Zapewniam wszystkich, że ja wychowałam się chrześcijaninem, dorastałam i do wypadku nie sądziłam, że jest w ogóle inna opcja.
Wychowywana byłam w miłości do Boga, Pana Jezusa, Matki Bożej.
I babcia, na pewno, najcenniejsze wartości pokazywała na swoim przykładzie, więc mogłam w nie wierzyć, bo nie było w nich fałszu i hipokryzji.

     Po wypadku, obolała, w depresji, sama, jakimś cudem, zaczęłam słuchać nauk Bon Tenzina Wangyala Rinpocze przez internet.
Pierwszą zmianą było odzyskanie duszy. Kiedy mi się to udało i poczułam jak bardzo mi pomogło, postanowiłam uczyć się dalej.
 
     Dzisiaj na mój widok ludzie czasem żartują, że cuda się zdarzają :-)

Przyciągnęłam życzliwych ludzi, którzy mnie uratowali, zastosowałam się do zaleceń, do ćwiczeń, diety. To medytacja otworzyła mój umysł, to jest moje życie.  Jestem dziś wolnym człowiekiem. Nie muszę kłamać, kombinować, nie potrzebuję więcej niż mam.
Boli mnie bardzo lewa strona w taką pogodę, ale dziś myślę, że warto było, bo zatrzymałam się w galopie obłędu.


 Ale ja nie zamierzam nikogo agitować do zmiany religi, absolutnie,  ja po prostu mogłam rozwijać swój umysł w tym kierunku i z tego skorzystałam.
Ale każda religia ma iskrę boskości(Tokarczuk) i w tym kierunku trzeba iść, a nie wykorzystywać ją do niszczenia innych. Tworzyć ideologie jedynie korzystne dla wybranych, którzy podbudowują swoje chore ambicje, swoje ego.



Jestem zakochana w naszej noblistce Oldze Tokarczuk, to pozwolicie, że przytoczę kilka jej słów:

cyt.
      Niektórzy ludzie mają zmysł spraw nieziemskich, tak jak inni świetny węch, słuch, czy smak..
Czują subtelne poruszenia w wielkim, skomplikowanym ciele świata. A ponadto u niektórych z nich ów wewnętrzny wzrok jest tak dalece wyostrzony, że widzą gdzie upadła iskra, dostrzegają jej blask w najbardziej nieprawdopodobnym miejscu. Im gorsze miejsce, tym iskra świeci bardziej rozpaczliwie, tym silniej migocze, a jej światło gorętsze jest i czystsze.

   Lecz są i tacy, którzy zmysłu tego nie mają, muszą więc ufać pięciu pozostałym  i do nich sprowadzają cały świat. I tak jak ślepy od urodzenia nie wie, co to światło. a głuchy - co to muzyka, jak pozbawiony węchu nie ma pojęcia , co to zapach kwiatów, tak i oni nie rozumieją tych mistycznych dusz i biorą ludzi nimi obdarzonych za wariatów, nawiedzonych, którzy sobie to wszystko z niezrozumiałych powodów wymyślają."


hehe,

Ja tam widzę więcej iskier niż jest, to może rozczarować trochę
Na szczęście wariatowi nie tak łatwo krzywdę zrobić


I jak się macie?

Czy się ma taki zmysł czy inny, najważniejsze, żeby żyć z pożytkiem dla wszystkich czujących istot, to się ta Iskra Boża roznieci!