Rok temu poznałam młodego człowieka. Często się widywaliśmy na kawie i w końcu zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że lubi podobnie jak ja Tybet, XIV Dalajlamę, a właściwie też jest zainteresowany rozwojem duchowym.
Moje zdumienie było ogromne. Nie spodziewałam się, że spotkam kogoś takiego na ulicy :-).
Przypomniało mi się, że mając lat 20 przeczytałam książkę Siddhartha i nie spodziewałam się, że będzie ona zwiastunem celu mojego życia . Nie przypuszczałam nawet, że za 30 lat zrozumiem Buddę Siakjamuni.
Na te słowa młody człowiek roześmiał się serdecznie i powiedział, że też właśnie czytał książkę Siddhartha i też ma 20 lat !!!
W tym momencie nawiązała się między nami tajemnicza więź.
Polecił mi Wielką Księgę Radości Desmond Tutu i Tenzin Gjaco, którą już wielokrotnie cytowałam, tak bardzo mi się podobała. Jak dla mnie jest skarbnicą nauki rozwoju duchowego, dla każdego człowieka, bez względu na religię, którą sobie wybrał.
I drugą książkę była książką tego samego autora, który napisał powieść Siddhartha Hermanna Hesse, jest "Demian"
Książka nie jest absolutnie polityczna, jest o rozwoju osobowości, o rozwoju ducha.
Ja też przeszłam już pewną drogę, więc bardzo się ucieszyłam, gdy padły słowa uznane za niezbędne do osiągnięcia sukcesu, a które zazwyczaj są uznawane za przekleństwo i karę za grzechy.:-)
" Wiele istnieje dróg, za pomocą których Bóg otoczyć nas może samotnością i przywieść ku nam samym"
Znalazłam drogę do siebie samej !! ;-))
Podobnie uczy Dalajlama
cyt. - Rzeczy, które widzimy- to te same rzeczy, które istnieją w nas. I nie ma żadnej innej rzeczywistości, oprócz tej, jaką mamy w sobie. dlatego też większość ludzi żyje tak nierealnie, ponieważ zewnętrzne obrazy uważają za rzeczywistość, a swego własnego świata nie dopuszczają do głosu. Można być wtedy nawet szczęśliwym. Lecz z chwilą, gdy pozna się już raz tamto inne, nie ma się już wtedy wyboru i nie można iść drogą, którą obiera większość.
Sinclairze, droga owej większości jest łatwa, a nasza trudna. Chodźmy."
cyt. Nawet najbardziej łagodny człowiek nie uniknie wplątania się raz albo i kilka razy w życiu w konflikt z pięknymi cnotami pietyzmu i wdzięczności. Każdy musi kiedyś dokonać kroku, który odseparuje go od własnego ojca, od nauczycieli. Każdy doświadczyć musi w pewnym stopniu ciężaru samotności, choć większość ludzi niezbyt wiele tego ciężaru unieść może i wkrótce znowu się poddaje".
Takie oto są zalety samotności. Ja do tego zostałam zmuszona kilka lat temu, ale dziś widzę wspaniałe owoce.
Kiedyś słyszałam, że człowiek gdyby nie musiał, nie zmienił by nic. I dlatego spotykają człowieka takie cierpienia, które zmuszają do znalezienie lekarstwa. Jak nie jest bardzo źle, to nie szukamy zmian, bo nie jesteśmy malkontentami przecież :-)
Ogromnie się cieszę, że znalazłam lekarstwo by odnaleźć drogę do samej siebie. Odzyskałam duszę czyli wiarę w siebie, pewność siebie, poczucie własnej wartości.
I odnalazłam się w dzogczen, ścieżce do oświecenia.
Z tego co zrozumiałam ucząc się od 50 lat w drodze do nieba obowiązują te same zasady działania, nie wystarcza tylko sama wiara w Boga.
Dowiedziałam się też, że cyt. "ludzie naznaczeni odnajdą się". Spotkanie tego chłopca wydawało się tak nieprawdopodobne. Wyjaśniło się, że wiele osób okazało się w jakiś sposób spokrewnionych ze mną, naznaczonych tak samo:-)
Zobaczyłam jak zwykle serce na niebie. Może i Wy zobaczycie? To dla Was :-))
No w każdym razie wiem, że wielu osobom "oprócz błękitnego nieba nic mi więcej nie potrzeba"