Ubiegły tydzień zakończył falę obowiązkowych przedsięwzięć i mogłam zająć się miłymi sprawami. Rozpoczęłam w sobotę odwiedzinami u babci i byłam na zajęciach tai chi.
I tu spotkałam koleżankę, dzięki której w zeszłym roku dostałam się do Filharmonii na wejściówki za 10 zł. na Persifala Wagnera i wspaniały monodram Jerzego Stuhra "Kontrabasista" w teatrze Polonia. Na jej widok od razu się zapytałam, czy chodzi na Festiwal Mozartowski. Okazało się, ze źle się dzieje w Operze Kameralnej w Warszawie, nowa dyrektor zwalnia muzyków.
Festiwal Mozartowski rozpoczął się protestem muzyków
http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2017-06-12/protest-przeciwko-zmianom-w-warszawskiej-operze-kameralnej/
Niemniej koleżanka bardzo polecała Koncert Olgi i Natalii Pasiecznik 25.06 na Zamku Królewskim. Nie miałam siły, ale skoro to taki fenomen, to się zebrałam w sobie. Dojechałam na Plac De Gola, żeby pojechać dalej Nowym Światem, a tu okazuje się, ze Nowy Świat jest wyłączony z ruchu w weekend. Zupełnie zapomniałam. Nie wiem co mnie opętało, ale postanowiłam iść dalej do Zamku.
I tak noga za noga doczłapałam się na Stare Miasto. Byłam pierwsza w kolejce, chociaż uprzedzano, że wejściówek to w ogóle nie będzie.
I rzeczywiście, można było kupić tylko bilet. No ale skoro już tu doszłam, nie zamierzałam odpuścić, pomyślałam, ze muszę to zobaczyć i usłyszeć. Moja Krysia nie dotarła wcale, chyba nie sądziła,że będzie można jeszcze bilety dostać.
Siedziałam w pierwszym rzędzie. Spotkałam tam inną koleżankę z tai chi i się zaprzyjaźniłyśmy, hehe
Ponieważ byłam wcześnie, zdążyłam nasłuchać się różnych plotek na temat Festiwalu.
Podobno na inauguracji wygwizdano przemawiające szychy i połowa publiczności opuściła salę po pierwszej połowie, na znak protestu.
Takiej informacji nie znalazłam na stronach portali w internecie, ale mówili to ludzie, którzy tam byli.
Rzeczywiście głos pani Olgi Pasiecznik jest niezwykły. Skoro taki laik jak ja to zauważył, to musi coś w tym być. Ale też osobowość tej osoby jest taka serdeczna, że po paru pieśniach już ją polubiłam.
Bardzo mi się przydała, ostatnio udoskonalana umiejętność, słuchanie ciszy. Dzięki temu, myślę, kilka razy, usłyszałam jaka piękna jest muzyka Mozarta. Niestety umiem tylko przez parę chwil utrzymać taki stan.
Oczywiście operę łatwiej odebrać, bo muzyka jest związana z akcją, ale emocji, czy uczuć, nigdy nie potrafiłam w muzyce usłyszeć. Ale już idzie mi coraz lepiej :-D
Na koniec Olga powiedziała parę słów.
Powiedziała, że 25 zakończyła współpracę z Operą Kameralną w Warszawie, dzisiejszy recital jest ostatnim.
Na zakończenie wybrała pieśń, którą napisał Mozart dla śpiewaczki, która opuszczała Operę Wiedeńską i szła w świat.
Takiego wzruszenia, łez publiczności, która na stojąco żegnała swoją gwiazdę, nigdy nie widziałam.
Przez przypadek byłam świadkiem niezwykłego wydarzenia.
W internecie nie znalazłam informacji o tym.
Zresztą słowa nie oddadzą w pełni tego co się wydarzyło.
Ale muzyka.........