Nie widzieliśmy się długo, ech, jak ten czas leci. Bardzo się cieszę z odwiedzin i ciepłych słów :-)
Burzą Jupiter Centrum na Towarowej w Warszawie. Miejsce dla mnie okropne. Praca jak praca, ale kilka osób było wyjątkowo nieżyczliwych. Za to jedna też wyjątkowo, ale życzliwa. Nieprawdopodobne, że znalazła się w tym miejscu co ja o tej samej porze. Pewnie znałyśmy się w poprzednim życiu. Ze wieloma teraz spotkanymi znałam się w poprzednim wcieleniu. To są związki karmiczne.
No ciekawe, co ja zrobiłam takiej zołzie, że się mściła na mnie teraz.
Na szczęście tylko 3 osoby w życiu były dla mnie podłe. Mówią, że to są nasi nauczyciele. Jedna osoba na pewno tak. Najciężej przeżyłam to spotkanie, ale i najwięcej w rozwoju duchowym na tym zyskałam. Rzeczywiście można powiedzieć, to Dar z Nieba :-)
Nauczyciel Tenzin Wangyal Rinpocze mawia:
Reflection of the day:
You are
You are complete
You are beautiful
You are capable
When you realize this:
You don't have to be like others
You don't have to do like others
You don't have to look like others
Recognize this and live your life from your own dynamic energy
Gdy mówił mi tak człowiek dość trudny, myślałam, głupoty gada. Pewnie bardzo mu to odpowiada, bo usprawiedliwia jego zachowanie i może sprawiać mi przykrości.
Po jakimś czasie zrozumiałam z nauk, że to jest jedyna droga, żeby samo się zmieniło, uwolniło od cierpienia. Trzeba jedynie uświadomić sobie, co się tak naprawdę robi i dlaczego.
A ostatnio będąc na zajęciach Tai Chi dla początkujących usłyszałam znaną mi radę. Niech każdy robi tak jak może, żeby mu było wygodnie, ale podążając za wskazówkami instruktora.
na przykład. słyszymy, opuść luźno ramiona. W końcu poczujemy zmianę między luźnymi, a spiętymi ramionami. I tym podobne. Przypomniała mi się wskazówka Mistrza Moy: intencja jest najważniejsza.
Nikt od razu nie zmieni nawyków, ale jest szansa, że same się zmienią. Trzeba tylko położyć nacisk na inny obszar postrzegania.
Ja w każdym razie nie byłam wstanie zmienić swojego życia, choć bardzo chciałam, kiedy bardzo cierpiałam. Nie wystarczyło słuchać rad: Małgośka mówią mi on nie jest wart jednej łzy, oj głupia.
Za to zmieniło się samo kiedy nauczyłam się rozpuszczać ból, wiary w siebie, być pewna swojej wartości. Musiałam sobie uświadomić to, czego nigdy nie zauwarzałam.
Każdy jest doskonały, musi tylko pozwolić tej doskonałości wypłynąć na wierzch zza niewłaściwych nawyków, ignorancji, zbierając dobrą karmę. Trochę to potrwa. Kilka inkarnacji na pewno :-)
Nieraz ktoś spotkany na naszej drodze, zadając nam ból, wreszcie zmusi do szukania pomocy w uwolnieniu się od trucizn zatruwających życie. Gdy jest wygodnie, nikt by niczego nie zmieniał, więc nie ma rady. Inna rzecz, że taki "dyktator" też ma się nad czym zastanowić.
Może i ja zostałam nauczycielem, który nie słał drogi różami za sobą. I przyczyniłam się do wyzwolenia :-D
Właściwie chciałam się dzisiaj podzielić i ostrzec przed niewinnymi zdawałoby się prezentacjami sprzętu itp.
Wydawało się, że nie łatwo mnie naciągnąć. A tymczasem doświadczyłam czegoś niezwykłego. Chociaż wstyd mi i głupio, ale opowiem.
Otóż zostałam zaproszona na prezentację sprzętu AGD znanej firmy. Byłam już kilka razy na takowej, bo miałam się integrować z ludźmi, a nie chować w domu. Taka terapia trochę :-)
Na dzień dobry od razu mnie wyróżniono, obiecano jakąś nagrodę. Potem znalazłam się w gronie wyróżnionych osób z cyframi 222 na kuponie, potem coś jeszcze. W między czasie prezentacja sprzętu wysokiej jakości, przydatnego, ale nie niezbędnego, choć pożytecznego w dobie zatrucia wody, powietrza, jedzenia.
Na koniec zostałam poproszona do pana od marketingu. Ten mnie wypytywał jako nagrodzoną osobę co lubię, co bym chciała, co mi się przyda ip. Po czym nawijał jaka to super okazja, jak kupię taki produkt, to za pół ceny dostane następny przydatny. Potem miło pan pytał, czy to miałoby w domu zastosowanie, a może jeszcze coś, bo jak wezmę trzy to dostanę duży upust i dostanę jeszcze trzy drobne sprzęty za darmo do domu.
Na koniec wyszło do zapłacenia ok 6 tyś. Pan od razu mówi,że nie ma problemu rozłożą na raty. I pyta, jaka miesięczna rata byłaby dla mnie wygodna.Mówię, że niestety mnie nie stać W końcu stanęło na 1300. Jak usłyszałam, że przez 5 lat, mało z krzesła nie spadłam. Tu pan mnie solennie zapewniał, że mogę spłacać jak będę miała pieniądze.
Pan tyle wysiłku włożył, żeby mnie namówić, aż mi go szkoda było, bo taki miły i serdeczny. Resztkami zdrowego rozsądku zapytałam: z odsetkami łącznie to jaką kwotę zapłacę.
Okazało się, że przeszło 8 tyś. Ręce mi opadły, ale pomyślałam trudno.
Jeszcze tego samego dnia przywieziono sprzęt.
I tak siedzę wieczorem, patrzę na te pudła i z niedowierzaniem zastanawiam się, jak to się stało. Przecież te rzeczy wcale mi nie są potrzebne. Owszem muszę kupić nowe piecyki do ogrzewania, czy filtr do wody, ale to dostanę na raty bez procentów i w ogóle nie takie drogie.
Nie mogłam uwierzyć, że dałam się tak skołować.
Znalazłam w internecie jak oddać taki zakup. Córka sprawdziła i poprosiła koleżankę, żeby mi towarzyszyła, bo bałam się, ze znów coś źle zrozumiem.
Na szczęście w siedzibie firmy już nie było problemu , jedynie dojazd do tego miejsca mógł zniechęcić niezadowolonych klientów. Koniec świata jakby.
O dziwo byłam zadowolona z siebie. Sama się wpakowałam w tą sytuację, sama znalazłam rozwiązanie. Oczywiście doceniam, ze miał kto ze mną pojechać. Na szczęście nie jestem sama na świecie, ludzie mnie lubią. A i odwdzięczyłam się :-)
Robię znowu maty dla psów i kotów.
Pokażę, może ktoś na święta taki prezent zrobi :-)
Materiał pociąć na paseczki
prosty splot, mam nadzieję, że znacie
Miłej pracy życzę :-)
Uważajcie na siebie!