Już nie raz miałam o tym napisać, ale zapominałam :-)
Udowodniono naukowo, ze uszkodzenie płata czołowego wpływa na zmianę osobowości. Psychiatra ostrzegała mnie, ze mogę stać się agresywna, bo na ogół tak to się kończy, a tymczasem, zmiana osobowości poszła w inna stronę. I to dopiero mogę uznać za cud. Nieoczekiwanie moja osobowość odkryła ścieżkę dzogczen, bon, buddyzmu i sama zaczęła czerpać z tej wiedzy nauki do rozwoju. Taka karma c:-)
Agresja też pojawiła się w moich odczuciach, bunt, sprzeciw. Z osoby wiecznie łagodnej, ugodowej, wyrozumiałej, a w efekcie bezradnej, bo niepewnej, stałam się wojownikiem o swój honor, o siebie.
Przypominam sobie, że nagle zapragnęłam szacunku, żeby się mną nikt nie mógł dowartościować, żeby się bali mnie skrzywdzić, urazić, zlekceważyć. Pierwszy raz w życiu stałam się gniewna i bezkompromisowa.
No nie powiem, dzięki temu, wiele razy wywołałam taki szok, że inni zmiękli i opadli z sił, więc jakąś tam satysfakcję mam. Ale tak generalnie, dziś umiałabym to osiągnąć innymi sposobami. Sprawiłabym, aby moja łagodność, nie była postrzegana jako słabość, ale jako siła, jak życzył Dalajlama XIV.
Nauczyłam się mówić ludziom o tym co mi się dzieje, z jakiego powodu, ale nie szkalując wrogów, lecz pokazując wartości, które osiągnęłam, umiejętności, postępy dzięki mojej praktyce, którą mi odradzano. I tym samym udowadniając, że to co robię jest cenne, że warto, aby nie zostało zniszczone.
Tak jak o Tybecie, i naukach dzogczen mówi Dalajlama na całym świecie.
Mądrość wielka jak ocean przemówiła mi do serca, a tym samym do rozumu :-))
Honor, z racji wychowania i przebywania w takim środowisku, kojarzyła mi się z ambicją. A ponieważ nie byłam ambitna, czułam się gorsza i w sumie chyba tak traktowana. Tzn. bez względu na to byłam lubiana, ale nie ceniona. Tymczasem honor, moim zdaniem, to jest efekt odnalezienia duszy, odnalezienie pewności siebie.
Bardzo mi się spodobał cytat z filmu:
trzeba mieć odwagę, żeby mieć honor.
Honor to postawa, dla której charakterystyczne jest połączenie silnego poczucia własnej wartości z wiarą w wyznawane zasady moralne, religijne lub społeczne. Naruszenie zasad honoru przez siebie lub innych odbierane bywa jako „dyshonor” lub „hańba”
Honor etyka -
uznawane za honorowe-
- przyznanie się do błędu
- dotrzymanie słowa
- bronienie podwładnego
- zwrot długu
- bezinteresowna pomoc w nagłych wypadkach (wolontariusze).
- obrona ojczyzny (patrioci)
- zemsta za doznane krzywdy
- zakończenie walki w przypadku przeciwnika konającego lub bezbronnego (według niektórych koncepcji honoru, zasada ta nie obowiązuje jeżeli walka jest zemstą)
- podtrzymywanie swoich racji (z zastrzeżeniem punktu pierwszego)
- obrona słabszych
Uznawane za niehonorowe to np. kłamanie
Czy niehonorowo można żyć szczęśliwie?
Pewnie można.
Bardzo mi się spodobał komentarz blogowej przyjaciółki, który bardzo pasuje do tego jak się przeżywa życie. Mam nadzieję,ze nie ma nic przeciwko, że zacytuję fragment, który mi się spodobał: (Tak w ogóle myślę trochę inaczej))
Doceniamy to co mamy na podstawie kontrastów.
Wrócę pamięcią, do odczuć w ćwiczeniach tai chi. Bardzo wyraźnie czuje się różnicę, dzięki kontrastowi odczuć. Kiedy słyszymy rozluźnij biodra, nie wiadomo co to trzeba poczuć. Wczoraj robiąc najważniejsze ćwiczenie Mistrza Moy Don yu, pierwszy raz w życiu, jak ćwiczę tyle lat, poczułam kiedy puściło napięcie w biodrach. Poczułam taką ulgę, takie szczęście, że trudno sobie wyobrazić. Wiele razy słyszałam o tym od instruktorów tai chi, dzogczen, czy bon, że trzeba puścić przywiązanie, niechęć, pragnienie, żeby lepiej żyć, szczęśliwie żyć. I dopiero na zasadzie kontrastu człowiek jest w stanie to zrozumieć, poczuć różnicę. Stąd właśnie zbawienne jest nie skupiać się na tym odczuwaniu.
Nie czuć się nieszczęścia, bo czuję się szczęście, jest tylko chwilą, bo świat się zmienia, jest zależnością, jest przywiązaniem.
Hehe, dziś słyszałam taki dowcip Halamy: jak ktoś głupoty gada, to zamiast przestać, zaczyna pisać bloga. I pewnie wiele osób, by teraz przytaknęło.:-)))
Na szczęście, Tereska zauważyła, każdy ma swoją drogę, żeby sposób na szczęście odnaleźć i ja nie piszę tego wszystkiego, żeby zniechęcić do innych praktyk, tylko,żeby pokazać, że taka ścieżka jest. Dopóki się nie poczuje różnicy, nawet nie można sobie wyobrazić, ze może być coś więcej niż jest.
Ja znów jestem łagodna, bardzo się cieszę, ale nie potrzebuję do tego czyjegoś szacunku, czyjegoś strachu, czy podziwu.
Myślę, że dlatego, że jestem pewna siebie,ze wiem co tak naprawdę robię i dlaczego.
Jakiś czas temu przeczytałam opinię Eckharta Tolle o dziękowaniu. Otóż zaleca sprawdzić co tak naprawdę kryje się za tym, że mówimy komuś dziękuję.
Zdaniem tego pana tak naprawdę mówiąc dziękuję, oczekujemy, ze ktoś tym chętniej będzie dla nas robił pożyteczne dla nas rzeczy. Czyli tak naprawdę manipulujemy ludźmi.
?????
Ja mówię dziękuję, kiedy ktoś coś dla mnie zrobi, bo nie jestem chamem. Ale jak się tak dobrze zastanowić to ludzie na ogół starają się być lubiani .Nie chcemy dezaprobaty.
Ja na pewno tak, bo bałam się samotności.
Ale kiedy przestałam się tego bać, to już sobie pozwalam na swoje zdanie :-)))
W dzogczen nie trzeba nic zmieniać, samo się zmieni jeśli będziemy świadomi, co tak naprawdę robimy Człowiek w swej istocie jest czysty i doskonały i jak nie będziemy się trzymać swoich nawyków, to się sprawdzi.
Mnie się to ogromnie podoba. Zmieniać na siłę to syzyfowa praca, ale spowodować, żeby samo się odmieniło to jest taki cud, na który każdego może być stać
:-))) Uściski serdeczne