Koleżanka przesłała mi taki tekst.
Rozpłakałam się ze wzruszenia tzn. łzy mi nie lecą ale jakby mogły toby popłynęły.
Bardzo Jej dziękuję, że zauważyła we mnie takie oznaki i zwróciła mi na to uwagę.
Pewnie sama bym na to nie wpadła, no może kiedyś hehe
Ja po prostu kocham siebie, wreszcie hehehe
Nie wiedziałam, że to tak wygląda, że to oto chodzi i tak się cieszę, że już wiem i że wreszcie tak żyję!
Słyszałam, że Charlie Chaplin to mądry człowiek na starość się zrobił !
Ostatnio trafił
moje ręce pewien tekst autorstwa Charlie Chaplina, którym
chciałabym się z Tobą podzielić.
Oto on:
Kiedy naprawdę
zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie, że
emocjonalny ból i cierpienie są tylko ostrzeżeniem dla mnie, żebym
nie żył wbrew własnej prawdzie. Dziś wiem, że to się nazywa
AUTENTYCZNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę
zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem, jak żenujące jest
dla innych, gdy narzucam im własne pragnienia,
wiedząc,
że ani nie nadszedł odpowiedni czas, ani tamta osoba nie jest na to
gotowa, nawet jeśli byłem nią ja sam.
Dziś
wiem, że to się nazywa SZACUNKIEM
DO SAMEGO SIEBIE.
Kiedy naprawdę
zacząłem kochać samego siebie, przestałem tęsknić za innym
życiem i mogłem dostrzec, że wszystko wokół mnie stanowi
zaproszenie do rozwoju. Dziś wiem, że to się nazywa DOJRZAŁOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę
zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem, że zawsze i we
wszystkich okolicznościach jestem we właściwym momencie i we
właściwym miejscu i że wszystko, co się dzieje, jest właściwe.
Od tamtej pory mogłem być spokojny. Dziś wiem, że to się nazywa
WEWNĘTRZNĄ
PEWNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę
zacząłem kochać samego siebie, przestałem ograbiać się z
wolnego czasu i przestałem tworzyć kolejne wielkie plany na
przyszłość. Dziś robię tylko to, co sprawia mi radość i
przyjemność, co kocham i co sprawia, że moje serce się uśmiecha.
I
robię to na swój sposób i we własnym tempie. Dziś wiem, że to
się nazywa RZETELNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę
zacząłem kochać samego siebie, uwolniłem się od tego
wszystkiego, co nie było dla mnie zdrowe. Od potraw, ludzi,
przedmiotów, sytuacji i od wszystkiego, co wciąż odciągało mnie
ode mnie samego. Na początku nazywałem to “zdrowym egoizmem”
Ale dziś wiem, że to MIŁOŚĆ
DO SAMEGO SIEBIE.
Kiedy naprawdę
zacząłem kochać samego siebie, przestałem chcieć zawsze mieć
rację. Dzięki temu rzadziej się myliłem. Dziś wiem, że to się
nazywa SKROMNOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę
zacząłem kochać samego siebie, wzbraniałem się przed życiem w
przeszłości i troską o własną przyszłość. Teraz żyję
chwilą, w której dzieje się WSZYSTKO. Żyję więc teraz każdym
dniem i nazywam to DOSKONAŁOŚCIĄ.
Kiedy naprawdę
zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie, że moje
myślenie może uczynić ze mnie chorego nędznika. Kiedy jednak
zwróciłem się do sił mojego serca, mój rozum zyskał ważnego
wspólnika. Ten związek nazywam dziś MĄDROŚCIĄ
SERCA.
Nie musimy już
się obawiać sporów, konfliktów i problemów z samymi sobą i z
innymi, ponieważ nawet gwiazdy wpadają na siebie, tworząc nowe
światy. Dziś wiem, że TO
JEST WŁAŚNIE ŻYCIE!
Kto by pomyślał, że tak odmieni się moje życie...
OdpowiedzUsuń