Więcej informacji o tym człowieku znajdziecie np. na stronie
http://www.computerworld.pl/news/294245/Niepelnosprawny.geniusz.html
Oczywiście słyszałam już o tym fenomenie ale film przybliżył mi ludzkie oblicze tego człowieka.
Nie jest On dowodem na to, że wszystko można zrobić jak się chce. Ja w każdym razie tego tak nie odbieram. Ten człowiek, moim zdaniem, udowodnił, że w każdej sytuacji można znaleźć pasję czyli chęć do życia. Ułomność fizyczna może rozwinąć nieprzeciętne zdolności w sferze psychicznej i duchowej. (tego mi był trzeba :-))
Ten człowiek był uzdolnionym fizykiem jako zdrowy człowiek i w nauce o kosmosie odnalazł wiele rozwiązań interesujących go problemów. Ludzie mają na ogół problemy o mniejszej skali ale rozwiązania ich, może, nie przyniosą publicznego uznania ale za to na pewno jest to osobisty sukces, a on jest najważniejszy.
Bardzo spodobały mi się słowa Stephena, które powiedział do swojego syna: nie bój się szukać rozwiązań.
To bardzo odpowiada mojej obecnej filozofii i jest bardzo optymistyczne jak dla mnie.
Potwierdza otwartość umysłu, chroni przed przyzwyczajeniem, pozwala odnaleźć sens życia i bycie pożytecznym dla siebie i innych. O, rzeczywiście, wiara w to, a nauczył mnie min. Nauczyciel BON, czyni cuda :-))
Dzięki temu filmowi wyjaśniły mi się pewne sprawy. Zrozumiałam dlaczego jedni ludzie teraz są raczej zdziwieni na odległość, a inni, dla odmiany są zauroczeni, hehe, Trochę żartuję, ale niewiele, z bidulki stałam się herosem, można powiedzieć, to duża różnica.
Przypomniało mi się jak koleżanka, z którą spierałam się o poprawność wykonywanych przeze mnie ćwiczeń, powiedziała bezsilna: nie łatwo Cię przekonać. Kazała się zapytać osoby, której wierzę.
I to otworzyło mi oczy na moje stosunki z ludźmi.
Co i rusz szukam odpowiedzi na interesujące mnie zagadnienia. I nie wystarczy mnie pocieszyć albo zbyć odpowiedzią typu; tak jest przyjęte, albo amerykańskie OK jest dobre na wszystko i trzeba w to uwierzyć.
Oczywiście nie trzeba się zastanawiać nad wszystkim co mi przyjdzie do głowy, ale jak już chcemy kogoś do czegoś przekonać albo pocieszyć, dobrze samemu w tym widzieć sens. A tu akurat, często się zdarza, że teorie są z palca wyssane.
Sugestia to częsta rzecz i ulegamy jej nie raz. Fajnie jak trafia do nas sugestia, która wspiera do rozwoju dobrego, ale nie zawsze tak jest.
Na mnie teraz działają sugestie ludzi, których teorie już się sprawdziły, więc im wierzę.
A takie amerykańskie "I'm fine" to nie jest żadne myślenie pozytywne tylko postawa, która jest powierzchownym szczęściem. Z tego co się słyszy, prawie każdy Amerykanin ma psychoanalityka a co jakiś czas słyszy się o masakrze np. w szkole. To ze szczęścia???
I jest to bardzo wygodne, nie trzeba się przejmować cudzymi problemami i pewnie dlatego tak się przyjmuje.
Już wiem dlaczego ktoś zachęcał do przeczytania książki o podświadomości. Autor mówi min. o samouzdrawianiu. Nabyte dolegliwości, zdaniem autora, są efektem psychicznego niedomagania czasem z lat dziecięcych, więc samemu można im zaradzić. W tym też upatruje mojego ozdrowienia mój "osobisty cudotwórca", który już dużo naprawił bo wiedział jak. Bardzo dużo uzdrowiłam też dzięki leczeniu umysłu i ducha, jak uczył Tenzin, ale zostały jeszcze fizyczne uszkodzenia. Na to to już trzeba .... cudu z Nieba.
Ale kto wie, kto wie, hehe
Z pożytkiem dla siebie i innych to robię już zające, Zostały mi styropianowe bombki to zające i kurczaczki będą wyglądały z trawy.
Świetny zając :) Skąd Ty bierzesz te projekty? Są świetne :D
OdpowiedzUsuńhehe, wpadają mi do głowy niespodziewanie
UsuńNazwałam go kosmicznym zającem. Jest bardzo wszechstronny. Może być bombką na choinkę i zajączkiem na Wielkanoc, ale może być też zajączkiem baśniowym, taka ilustracją 3D do bajki dla dzieci. Buziaki!
OdpowiedzUsuńhehe, buziaki !
Usuńmnie też skojarzył się baśniowo!!!
OdpowiedzUsuńaż szkoda, że mała Miki nie przytuli... :-)
UsuńTeż spodobała mi się "Teoria wszystkiego" - w bardzo ciekawy sposób przedstawia geniusza uwięzionego w swoim własnym, kalekim ciele. Ale tak naprawdę odnosi się do każdego z nas, ponieważ wszyscy jesteśmy więźniami własnych ciał lub umysłów. A zajączek... taki fikuśny
OdpowiedzUsuńhehe, Stephen też tak uważa i dlatego recepta na życie, która przekazał synowi jest dla wszystkich : "nie bój się szukać". Prawda Karolinko?! Już zrobiłam następnego zajączka :-)
Usuń