Jestem już na walizkach. Jutro zaczynam warsztat tai chi w Krakowie.
Nie mogę się doczekać. Ostatni warsztat zrobił na mnie ogromne wrażenie, odkryłam nowe możliwości i chciałabym jak najszybciej dowiedzieć się o nowych.
Najwyraźniej jestem już gotowa na pracę wewnętrzną i ćwiczenie tai chi z instruktorem z Kanady idealnie zbiegło się z naukami dzogczen. W obu przypadkach, podstawą odkrycia swoich największych zdolności jest obserwowanie siebie.
I tak, ku pokrzepieniu serc, chciałam przytoczyć fragment wykładu Mistrza Dzogczen Namkhai Norbu, traktujący o współczuciu.
Pewnie wiele osób już ma taką zdolność, tylko musi na to zwrócić uwagę.
A jeśli ktoś nie ma jeszcze, to je odkryje w sobie, jeśli będzie ćwiczyć obecność i świadomość.
Intencja jest najważniejsza! w końcu się uda!
cyt. "Lustro"
A by naprawdę powstało w nas rzeczywiste współczucie, musimy obserwować swoje własne wady i w pełni je sobie uświadomić, by zaś faktycznie odkryć stan innych ludzi, musimy postawić się na ich miejscu.
Możemy to uzyskać jedynie dzięki prawdziwej obecności i świadomości.
W przeciwnym wypadku możemy udawać, że mamy wielkie współczucie, jednak prędzej czy później napotkamy sytuację, w której okaże się, że nigdy ono w nas nie powstało.
Dopóki nie powstanie w nas czyste współczucie, nie uda nam się przezwyciężyć ograniczeń i sekciarstwa.
Jest jednak wielu praktykujących, którzy dochodzą do punktu, kiedy uważają siebie za bóstwa, innych zaś traktują jak złe duchy, przez co wzmacniają swoje ograniczenia, przywiązanie i nienawiść. Choć dużo mówią o mahamudrze i dzogczen, na poziomie zachowania są jedynie ekspertami od postępowania według "ośmiu światowych trosk". Jest to konkretny znak, że nie powstało w nich szczere współczucie, zaś na bardziej fundamentalnym poziomie - nigdy nie powstała w nich obecność, świadomość, prawdziwy i jedyny korzeń współczucia.
...........................................................................
Bardzo mnie ucieszyła ta wiedza.
Zapewnienia, niektórych ludzi, że trzeba siebie pokochać, trzeba siebie zaakceptować itp., wystarczą, żeby być szczęśliwym, nie jest prawdą.
Z własnego doświadczenia wiem, że to się zaczęło samo dziać, kiedy zaczęłam krok po kroku być swoim najlepszym przyjacielem jak radził Nauczyciel Bon.
Dzięki temu też zwróciłam uwagę, że pomimo wad, mam wiele zalet, potrafię np. dostrzec co tak naprawdę robię i dlaczego.
Myślę sobie, że łatwiej mi, bo nikt przeze mnie nie płacze, Ktoś inny może się po prostu bać takiej konfrontacji. Bo a nóż okaże się, że nie jest taki czysty jak sądził, że źle zrozumiał nauki przez co przyczynił się do cierpienia innych i że trzeba być świadomym swoich wad.
Ale to nie ma się czego wstydzić!
Trzeba otworzyć umysł i przyjąć to takim jakie jest!
Bo człowiek nie za bardzo pokrzywdzony przez los, na ogół nie robi krzywdy specjalnie, a jak zrozumie, to tego nie zrobi
A wtedy powolutku wszystko złe zacznie się rozpuszczać, śmiało można być obecnym i świadomym
czyli być wolnym człowiekiem!!!
Czego nam wszystkim życzę z całego serca!!
Ozdabiam wszystkie spłowiałe, rozmyte naczynia w domu.
Zmieniłam ostatnio obrazy na wazoniku-butelce
Zrobiła też postępy w sztuce kulinarnej.
Przez tyle lat nie umiałam dodawać przypraw, nie czułam takiej potrzeby, ale też nie miałam takiej fantazji. Przekonywano mnie wielokrotnie, że jedzenie będzie smaczniejsze, zdrowsze, ale nie czułam potrzeby. A teraz, mam wrażenie, że dzięki odstawieniu cukru i tłuszczu w nadmiarze, moje kubki smakowe czują różnicę, gdy dodam jakiś ziół. I tak, ugotowałam zupkę z papryką, kukurydzą w puszcze, z włoszczyzną, cebulka, czosnek, przyprawy i naszykowałam prażony sezam, słonecznik, straty imbir, amarantus,serek śmietankowy do smaku.
Pycha!!
A może to wszystko dzięki temu, ze mam spokój ?!
Pewnie wszyscy urozmaicają jedzonko, ale dla mnie to ogromny przełom :-)
Każdy ma swoje ograniczenia. Nie ma co się porównywać. Trzeba patrzeć na swoje zmiany, warto być ich świadomym, a wszystko będzie dobrze :-)
Czy to musi być ciężka walka?
Nie nie.
Może jak się zacznie, to bardzo się spodoba otwieranie umysłu i odkrywanie swojego prawdziwego ja i jego możliwości.
Na pewno się spodoba !!
Przypomniało mi się stwierdzenie mojego ulubionego pisarza, że strach to taka wiara.
Może zniszczyć człowieka, czyli smak też.
O masz, ile to ja już ograniczeń pokonałam i to teraz, kiedy fizycznie jestem niesprawna.
Może to po to jestem niesprawna?
Człowiek nie wie co jest dla niego tak naprawdę dobre! cyt. z albumu Tybet
Och, szkoda że w tym tygodniu nie miałam okazji być w Krakowie...
OdpowiedzUsuńMiłego pobytu w Krakowie :)
OdpowiedzUsuń