Jeszcze na jesieni dostałam piękną, puchatą wełnę. Była taka ładna, że nie miałam śmiałości z niej robić, żeby nie zmarnować. Szkoda mi było. Ale w końcu się zabrałam za grube druty,
chyba nr 6. Obmyśliłam, że zrobię prosto, bez przybierania oczek bo nie umiem, myli mi się. Ściągacz na dole dorobiłam na końcu, nabrałam oczka na połączonym przodzie z tyłem. Rękawy są w miarę obcisłe do łokcia a potem zwiększyłam dwukrotnie oczka i zrobił się wystarczająco duży obwód aby połączyć je z korpusem. Głównym ściegiem jest pojedynczy ryż.
Tym sposobem jestem właścicielką moherowego, miluśkiego, cieplutkiego sweterka, białego z bardzo delikatnymi odcieniami zielonego, różowego.
Kto by pomyślał.
Pierwszy sweter, który zrobiłam od początku do końca.
Nawet zeszyłam go sama. Korzystając z tego, że bardzo duży włos ma wełna i w związku z tym nie widać jak jest zeszyte, połączyłam części szydełkiem czyli robiąc półsłupki.
Nie umiem nawlec igły więc zawsze prosiłam o pomoc koleżankę a tym razem poradziłam sobie.
Jestem z siebie dumna, że wpadłam na taki pomysł.
Już neurolog po rozmowie ze mną o różnych sprawach powiedziała z szerokim uśmiechem, że nie jest ze mną tak źle...
Okazuje się, że miała rację.
hehehe
Ze szczęścia, nie mogłam się oprzeć i kupiłam parę taśm do ozdabiania, bo takie śliczne.
Koleżanka już zauważyła, że jajka będą pięknie udekorowane. hehe
No to już zabieram się za decoupage na jajkach i inne ozdoby świąteczne
Taki cel to warto mieć. Przynosi ogromną radochę. :-D
Sweterek bardzo fajnie wyszedł :))))
OdpowiedzUsuńpodziwiam - z drutami jestem
OdpowiedzUsuńna bakier - a Aguś Ci takie
radosne zdjątko zrobiła - jak
pięknie się uśmiechasz :DDD
naprawdę bardzo ładnie zrobiłaś ten sweterek, tylko może za duzy:)))?
OdpowiedzUsuńSwietny :))) Gratuluję zdolności :)))
OdpowiedzUsuń