Pewnie dlatego przypomniały mi się czasy, kiedy na 1 maja to już niektórzy się kąpali a przede wszystkim defilowało się w pochodzie pierwszomajowym.
Dzieckiem byłam, więc dla mnie pochód to była świetna zabawa, wesoła, beztroska.
No i oczywiście pamiętam trybunę honorową z machającym radośnie Edwardem Gierkiem , jak dla mnie dobrym dziadkiem.
Krótkie wspomnienie tamtych czasów ale myślę, że poruszające :-D
Warszawa w 1974 roku świętowała wraz ze swoimi przywódcami obchody 1 maja. Było to wyjątkowa rocznica, która zbiegła się z 30 leciem istnienia Polski Ludowej. Z trybun pozdrawiał mieszkańców Edward Gierek. Przemawiając podkreślał jedność ludzi pracy i ich zasługi w realizowaniu zobowiązań VI Zjazdu PZPR. Materiał, który przedstawia I sekretarza na trybunie na Placu Defilad jest unikalnym nagraniem pochodzącym z taśm 16 mm, nigdy wcześniej nie publikowanym
Teraz się ludzie trochę wstydzą, że chodzili w pochodach, ale pomimo odpowiedniej propagandy, która dobrze nastawiała do ustroju, zdaje się, że obecność była obowiązkowa.
Mi się udało nacieszyć świeżym powietrzem w gronie bliskich. Zrobiliśmy sobie ognisko. Dopóki nie przemarzłam popatrzyłam na kwiatuszki mniejsze i większe. :-)
Większość czasu było nad nami niebieskie niebo,ale nie przeszkadzało to podmuchom zimnego wiatru.
Tata zrobił kiedyś budkę dla ptaszków. Kilka lat stała pusta. Myśleliśmy, że coś z nią nie tak. Nieoczekiwanie w tym roku zamieszkały sikoreczki. Straszne wiercipięty z nich, nie udało się zrobić zdjęcia, hehe.
Jabłoń ma dużo różowych pączuszków. Będą pyszne jabłka o ile mróz nie zetnie kwiatów.
Pod tym pięknym niebem spędziliśmy szczęśliwy,spokojny czas.
Wracając do domu spotkaliśmy sójkę, kosy, kota w cętki i wiewiórkę. Można powiedzieć, że wiosna.
Widzicie wiewórę na płocie?
Niestety znów zapomniałam jak się przybliża zdjęcie z telefonu starego typu, ups. Pewnie olśni mnie któregoś dnia, hehe
Dobrze, że jadę niedługo tam gdzie jest już lato,
:-D
O, czarny kot nie przyszedł na głaskanie. Mam nadzieję, że nic się nie stało..
Jasne, że widać tą wiewiórkę. A pochody pierwszomajowe chyba już wpisały się w naszą narodową historię. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtaa, tylko idea się zmienia ;-)
UsuńFajna wiewióra. Bardzo lubię te zwierzątka. U nas po dwóch dniach ślicznej pogody znowu zerwał się ostry, zimny wiatr. Po raz pierwszy zmarzły mi tulipany w ogrodzie! Dobrze, że nie wszystkie, bo już i tak nornica nadszarpnęła stan liczebny. ;)Zaciekawiłaś mnie zdaniem, o miejscu gdzie już panuje lato. Gdzie się wybierasz? Czy do siostry? życzę miłej podróży i liczę, ze zrobisz sporo fajnych zdjęć. Pozdrawiam serdecznie. ☺
OdpowiedzUsuńU nas tulipany dla odmiany wymiekły. Na szczęście kilka śliczności zostało :-)
UsuńDziś znów pada i zimno. Wystawiłam pelargonie na balkon bo mówili,że cieplej, a tu kicha :-(
Tak, Teresko, lecimy z córką na Sardynię. Trafiła tanie bilety i to akurat między rehabilitacjami. To się nazywa przeznaczenie :-) Nie wiem czy pozwiedzamy bo może się przykleimy do siebie i żal będzie się rozstawać. A może nie, bo już jestem zaradniejsza i mogę częściej bywać, o ile kasa będzie.
Zmieniłam się przez te 2 lata nie do poznania, hehe więc na pewno będzie nam miło :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
Bardzo lubię ci Ciebie zaglądać, zawsze o czymś fajnym albo miłym przeczytam. Wiewiórkę widać, a raczej jej uszy, jak u kotów ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki :)
To super, Agatko, że do mnie zaglądasz. Ja do Ciebie też lubię, przecież wiesz :-)) Buziaki mocne :-)
UsuńWiewiórka czadowa :) fajnie, że udało Ci się wyskoczyć na łono natury :)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze się udało. Dziś znowu z łóżka nie wstanę bo noga rwie od zimna chyba, łoj. Oby do lata!! :-)
Usuń