Ciężki był ten tydzień dla mnie, za to uwieńczony sukcesem.
Wczoraj dotarłam wreszcie na zajęcia tai chi. Uszkodzona ręka już macha dziarsko, hehe
Bardzo mi się nie chciało wyjść na ćwiczenia. Usprawiedliwiałam się sama przed sobą, że zrobię jakieś pożyteczne rzeczy w domu i że nic się nie stanie jak pójdę jutro.....
Ale na szczęście przemogłam swoją niechęć. Radość była tym większa, kiedy okazało się, że dotarły cztery osoby, a ja bardzo lubię ćwiczyć w małej grupie.
Nie wstydzę się ludzi, z resztą umiem już prawie wszystko zrobić na podstawowym poziomie, ale spinam się trochę, żeby dobrze wypaść, hehe. W małej grupie zdecydowanie mniej. Jest to bardziej korzystne w tym przypadku.
Generalnie dobrze, że ludzie motywują, ale te ćwiczenia, najbardziej pożyteczne są, kiedy człowiek sam wie co robi i chce zrobić jak najlepiej dla siebie, dla swojego zdrowia. Bo to są przecież dobre ćwiczenia.
Bardzo dobrze jeśli ten nawyk zastosuje się w życiu. I jak się okazuje korzystają z tego wszyscy. Motywuje sam efekt ćwiczeń.
To tak jak z wybaczaniem :-)
Dostałam kartkę z Budapesztu, zachęcającą do odwiedzenia tego miasta.
Jestem bardzo ciekawa tego nieba. Rzeczywiście chciałabym je zobaczyć na własne oczy.
Udało mi się zrobić już pierwszą kartkę na Walentynki. Będą one wystawione na aukcji dla schroniska. Chciałabym, żeby cieszyły się zainteresowaniem takie jakie są, bo niestety nie umiem zrobić inaczej. Wiem, że są one trochę szalone, ale może nie odstraszą i będzie parę groszy dla schroniska.
Nie ukrywam, dla mnie to jest świetna zabawa :-)
Powieść skończyła się nadejściem ŚMIERCI.
Kilku głównym bohaterom przyniosła ulgę, spokój, odeszły troski, ból nóg.....
Jest to fikcja literacka, ale ..... nie ma się czego bać :-)
Zwłaszcza jak się zbiera dobrą karmę!
Czego wszystkim serdecznie życzę :-))
Zmroziłaś mnie tymi słowami o śmierci. Nigdy nie nauczę się z niej żartować.
OdpowiedzUsuńO, bardzo mi przykro, Teresko.
UsuńJa, dla odmiany, nieczęsto żartuję z życia. Tylko tak to wygląda :-)
A ja czym dłużej zastanawiam się nad dobrem i złem i nad tym religijnym przesłaniem wejścia do raju mam coraz większy niepokój. To takie moje wewnętrzne duchowe rozterki. I nie pomogą tłumaczenia z innych wiar. Ale na pewno po śmierci, przynajmniej na początku powinna być ulga bo już nie będzie tej cielesności :)
OdpowiedzUsuńMoc uścisków kochana :D
Agatko, ciało umiera, a dusza nie, więc piękna dusza nie ma się czego bać, nic złego jej nie spotka, czy w raju, czy to w następnym życiu.
UsuńPrzypuszczam,ze niepokój budzi ocena tego co się tak naprawdę robi. Ale przecież Bóg jest miłościwy :-) Wszystko będzie dobrze, Kochana :-) Uściski bardzo mocne, hehe
Ach ta dobra karma, tak trudno być uśmiechniętym i bez maski! Tak trudno nie oceniać i kochać za nic.... Uwielbiam te Twoje przemyślenia, gdzieś tam daleko, a myśli podobne! Dobrze,że jesteś! Sciskam mocno i posyłam wagon dobrej energii! Kartka może szalona, ale Twoja! sercem robiona i dlatego bardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńNo to już wiem, po co założyłam bloga, hehe Znalazłam tu kilka bratnich dusz :-))))
Usuń3 kartki już oddałam na aukcję. Tak bym chciała, żeby dzięki nim nazbierały się fundusze dla biednych zwierzaków. Akurat bardzo by się przydało, żeby ludzie docenili włożone serce, hehe. Buziaki serdeczne :-)