Ten miesiąc był bardzo wyczerpujący dla mnie. Miało miejsce wiele radosnych i mrożących krew w żyłach zdarzeń. Mam wrażenie jakby zaczęło się porządkowanie kilku istotnych spraw. Niestety może to potrwać cały rok albo przynajmniej kilka miesięcy.
Na samą myśl mi słabo. I od wczoraj smutek mnie ogarnia. Czy ja to wszystko wytrzymam? Sprawy w urzędach nie zawsze są pozytywnie rozpatrywane. Nie raz trzeba stoczyć porządny bój.
Tak sobie nawet pomyślałam jakby to dobrze było wesprzeć się na kimś.
Zaczęłam się zastanawiać, co ja bym mogła komuś powierzyć?
No i się okazało, że tak naprawdę to nic, hehe
No to pomyślałam sobie starym zwyczajem, że dobrze by było po prostu wiedzieć, że ktoś w razie czego uściska serdecznie.
hehe, no tak, to chyba kobieca natura się odezwała.
A tak naprawdę, zawsze znajdzie się ktoś, kto w danej chwili jest najlepszym wsparciem.
Od kiedy wiele ode mnie samej zależy, okazuje się, że naprawdę mam niesamowite szczęście, siłę, odwagę. A doświadczenie ostatnich lat wskazuje, że sama się sobą najlepiej opiekuję.
To wszystko dlatego, przypuszczam, że odnalazłam esencję elementu Ziemi, której przez całe życie mi brakowało, pewności siebie.
Cud, że na to wpadłam i że mogę cieszyć się, że żyję!
Ale to już nie ode mnie zależało, hehe
Absolutnie nie neguję posiadania bliskiej osoby. Ale co innego, jak człowiek jest silny, a co innego jak słaby. W tym przypadku to jeszcze bardziej osłabia, a strach przed samotnością wręcz zabija.
Pierwszy raz w tym roku zobaczyłam kolorowe niebo o zachodzie słońca :-)
A wam się udało wypatrzeć coś pięknego na niebie?
Tu w Warszawie, to na ogół, było pochmurno .
Przedstawienie w teatrze Capitol, wspomniane wcześniej, zakończyło się imprezą. Grała kapela i częstowali szampanem. Chyba po szampanie poruszałam się i ja trochę. I to nawet z gracją, nie jak zawsze, jakbym kij połknęła hehe
Zaskoczyło mnie takie zakończenie wieczoru. Oczywiście, teatry organizują od lat Sylwestra. Ale tak po przedstawieniu, to od przeszło 30 lat jak chodzę do teatru, pierwszy raz mi się zdarzyło.
No no, świat się zmienia, ciekawe, czy ta forma promocji się przyjmie?
Okazało się, że pierwsze kartki zostały ciepło przyjęte, więc zrobiłam kolejne i zostały wystawione na aukcji.
No ciekawe, czy doda im uroku to, że są zrobione z sercem? Jak stwierdziła kochana blogowiczka Ela :)))
Na razie szału nie ma, łoj ;-)
O i bardzo dobrze, że usiadłam jeszcze i napisałam posta.
Już mi lepiej, ba nawet weselej.
Tak sobie jeszcze przypomniałam, że przykro mi, jak widzę, że się moi najbliżsi bardzo miotają.. Ja wiem, co im pomoże, ale nie zrobię tego za nich.
No niestety, nie można uszczęśliwić kogoś na siłę.
Każdy musi sam odkryć lekarstwo dla siebie. Dobre rady są zbyteczne.
Zwłaszcza kiedy się patrzy jak inni cierpią, to tak ich szkoda, serce się kroi.
Nie ustaję w przesyłaniu dobrej energii, którą dostaję min. od wspomnianej wcześniej Eli, hehe
A jak tam wam minął styczeń?
W każdym razie zaczynamy luty. Moja babcia mówiła: idzie luty, podkuj buty.
To były czasy, hehe
Widzisz Marzenko - niby człowiek sam musi znaleźć siłę w sobie, ale jednak czasami przyda się bratnia dusza, która wysłucha i będzie wspierać, chociażby milczeniem, ale zawsze...
OdpowiedzUsuńKartki śliczne u Ciebie powstały ! Uściski serdeczne :) Przytulam :))
Ależ oczywiście, że potrzebne jest wsparcie mężczyzny. Nie jest on, tylko, lekiem na całe zło :-)
UsuńBardzo się cieszę, że uważasz kartki za udane, kochana :-) Uściski serdeczne i buziaki na szczęście :-)
Niby jesteśmy samowystarczalni, pierwowzór Robinsona przeżył na wyspie sam chyba 17 lat. A jednak "To człowiek człowiekowi jest potrzebny do szczęścia" (P. d'Holbach)
OdpowiedzUsuńCzasami wybór nie polega na tym czy potrafię żyć bez innych, tylko czy chcę. Nie wiem co lepsze strach przed utratą gdy się ma, czy strach przed tym żeby mieć, bo można stracić. Ale masz rację, każdy musi wybierać sam. I nikt nie ma prawa krytykować jego wyborów, dotąd, dokąd taki wybór nie krzywdzi innych. Styczeń minął. Dla mnie i moich bliskich pod znakiem chorób i kłopotów, ale liczymy, że będzie lepiej. Jutro jadę do onkologa. Trochę jak zwykle się denerwuję. Pozdrawiam serdecznie i dużo zdrówka. :)
Po przejściach stwierdzam, że nie trzeba w ogóle żyć w strachu, bo dzięki temu, że człowiek ma wsparcie w sobie, poradzi sobie z przykrościami jakie go spotykają. Ja się nie już boję, żeby się związać z kimś, tylko uważam, że dzięki temu, że mam w sobie wsparcie, będę mogła tworzyć lepszy związek. Nie dam się skrzywdzić i nie skrzywdzę drugiego, dopatrując się fałszywości.
UsuńŻyczę Ci z całego serca dobrego lutego i odetchnięcia po wizycie u onkologa, Buziaki :-)