Mimo wszystko jakoś tam sobie radziłyśmy i pomagałyśmy. Np. pani poprosiła, żebym włączała jej ulubione programy "rolnik szuka żony" albo "sprawę dla reportera". Włączałam, pogłaszałam telewizor i siedziałam w toalecie i pisałam pamiętnik.
Do pisania pamiętnika zachęciła mnie moja Marcia, żebym ćwiczyła rękę i notowała co mi się wyda ważne. No owszem, miałam całkiem ciekawe spostrzeżenia tylko, że teraz nie mogę rozczytać co nabazgrałam hehe
W każdym razie starałam się aby ten wyjazd przyniósł mi korzyści więc nie wdawałam się w dyskusje, który mogły przysporzyć nerwów. Któregoś razu, towarzyszka się rozkręciła i zaczęła opowiadać o swoim życiu. Tzn. opowiadała mi wcześniej ale na zasadzie jakie ma dobre dzieci, ile fajnych miejsc zwiedziła i że nigdy się nie kłóciła z mężem, no tylko pozazdrościć. A tymczasem okazało się, że nie kłóciła się bo się do siebie nie odzywali prawie bo on się obrażał, że dzieci i wnuki odwiedzają i pomagają załatwić różne rzeczy, wożą ją do lekarza, zapraszają na obiad w niedzielę, ale generalnie jest sama od 18 lat, kiedy mąż umarł.
Serce mi się ścisnęło, zrozumiałam czemu babcia tak się czasem rozczula nad sobą, wspomina dobre dla niej czasy, odczuwa trudności związane z wiekiem tak boleśnie. Radzi sobie ale już się boi jak zaniemoże. Boi się samotności. Sama ledwo tyłek targam ale herbatkę jej zrobiłam i pozwoliłam się wyżalić.
W nocy mnie obudziła. W pierwszej chwili chciałam ją uspokoić i położyć spać po prostu ale tak sobie pomyślałam, że coś się jej przypomniało i smutek spać nie daje, chciałam, żeby się wygadała, to czasem pomaga ukoić serce. Babcia usiadła obok mnie i pokazuje, ze ręka jej "lata". Nie zrobiło to na mnie wrażenia bo noga "latała" kiedyś więc wiem, że samo przechodzi. O coś zapytałam i okazało się, że babcia nie może mówić. A akurat tego dnia czekając na zabieg, przeczytałam ulotkę informującą o poważnych konsekwencjach takich zaburzeń. Narobiłam rabanu, wezwałam pomoc, zabrali ją do szpitala o 3 w nocy. Na drugi dzień okazało się, że pani miała udar mózgu i gdyby nie szybka reakcja to w najlepszym razie byłaby sparaliżowana.
No nie powiem, dumna byłam z siebie, podziękowań od pani i jej córek, które przyjechały było moc, a lekarze gratulowali uratowania życia. Poczułam się jak bohater hehe. Tzn. myślę, że tak się czują bohaterzy, bo tego to ja nie wiem tak na pewno, pierwszy raz zostałam bohaterem.
Kuracjusze generalnie ubolewali nad tym, że pani zapłaciła za sanatorium i nie skorzystała. Kasa zmarnowana. A ja wiem, że jest inaczej, że ta babcia miała szczęście, że przyjechała, że ja przeczytałam tą ulotkę i wezwałam pomoc, przecież jeśli ona mieszka sama, to rano już byłaby sztywna. A tak to już mówiła kiedy ją odwiedziłam w szpitalu i obiecała, że zamieszka z rodziną.
Córki na pewno są kochane i dopilnują, żeby babcia nie unosiła się honorem tylko pozwoliła się sobą zaopiekować.
No proszę, kto by pomyślał, uratowałam komuś życie. Że też ja sama tego dożyłam hehe
Tak sobie myślę, że może to będzie moje nowe zajęcie hehe. Na pewno przynoszę szczęście.
A jednak, uszczęśliwiam na siłę, czy ktoś chce czy nie chce, no chyba, że sobie ktoś zapracował na zupełnie inny los. Ale ja takich nie znam .
Teraz już wiem, że szczęście to nie jest to co człowiek uważa za szczęście. Dopiero po jakimś czasie okazuje się, że nie powiodło się to co chcieliśmy osiągnąć bo to byłaby tylko chwilowa radość a dostajemy coś innego fantastycznego.
Tylko trzeba na to zwrócić uwagę !
Ponieważ babcia już nie wróciła do sanatorium, miałam pokój tylko dla siebie. Taka nagroda hehe
Dzięki temu mogłam myśleć i nie myśleć jednocześnie czyli pomedytować, czytać, jeździć na wycieczki po Sudetach w dni wolne od zabiegów. Zakochałam się w tym regionie. 4000 tysiące zamków do zwiedzania.
Byłam min w Książu, Dreźnie, Krzeszowie nasłuchałam się historii, legend, dowcipów.
żarcik o teściowej:
Syn opowiada matce jaką to wspaniałą, mądrą, piękną dziewczynę poznał i chce się z nią ożenić.
Matka chce ja poznać.
Syn zaprasza ją na przyjęcie na którym ma być jego wybranka i inne koleżanki....
Matka pokazuje, że to ta.
Syn uradowany, pyta, jak poznała
Matka na to: a bo już mnie wkurwia .
Na środku płynie szczurek z kawałkiem buły w pyszczku.
Zwędził kaczkom :-D
wyjeżdżając z parkingu pod szpitalem ukazał się taki napis: "zapraszamy ponownie" - niezłe co
OdpowiedzUsuńjezeli to cdn z poprzedniego wyjazdu to- dziod musiał zazdraszczać ze masz pokój tylko dla siebie a płaciłaś normalnie:)))
OdpowiedzUsuńahaś :-) i bardzo mu tak dobrze hehehe
UsuńNo krew się w żyłach ścina, ale dałaś radę a to cieszy i z rolą bohatera Ci do twarzy :)
OdpowiedzUsuńznaczy ładnie mi ? ! :-)
Usuń